Chciałabym wam polecić pewnego bloga:D
Pisze go moja przyjaciółka.
Jest naprawdę dobry, tylko, że ma nierozpoznawalną nazwę, ale dotyczy naszej kochanej Leonetty i kto wie może również innych.
Tutaj macie link: http://trueloveisimmortal.blogspot.com/
Mam nadzieję, że wejdziecie, przeczytacie, skomentujecie i zmotywujecie do dalszego pisania<3
Nie zmuszam was, ale jeżeli mielibyście trochę wolnego czasu wpadnijcie jeśli chcecie<3
Pozdrawiam!
Tini Blanco<3
niedziela, 22 czerwca 2014
sobota, 21 czerwca 2014
Rozdział III
Francesca
-Marco,Marco obudź się!-krzyczałam próbując obudzić męża.
-Co się stało?-zapytał ziewając.
-Jestem głodna-powiedziałam ze smutną minką.
-To dlaczego nie zjesz niczego?-zapytał ze zdziwieniem.
-Nie ma tego co chciałabym zjeść- powiedziałam i założyłam ręce udając obrażoną.
-A na co masz ochotę?-zapytał mnie po chwili.
-Lody, najlepiej czekoladowe chociaż możesz wziąć wszystkie smaki.No i jeszcze ogórki, drożdżówkę z jabłkami, albo nie, weź wszystkie.No i może jeszcze chipsy i takie małe kurczaczki z sosem-powiedziałam.-Aha no i jeszcze coś do picia-dodałam i uśmiechnęłam się, a on siedział jak wryty.
-Fran, to już kolejny raz gdy chcesz coś zjeść o trzeciej w nocy-powiedział, a ja zakryłam się kołdrą i odwróciłam od niego.To przecież nie moja wina, że chce mi się jeść o tej porze.Mam swoje zachcianki.
-No, dobra już idę do sklepu-powiedział, a ja pocałowałam go namiętnie w usta.
-Jesteś kochany-powiedziałam, a on uśmiechnął się do mnie po czym wstał ubrał się i poszedł do sklepu.Ma taki swój sklep, który jest długo otwarty,a on jest w nim stałym klientem o trzeciej w nocy.
Po 15 minutach wrócił obładowany siatkami pełnymi jedzenia.Rozpakował wszystko i podał mi na tacy.Jest taki kochany i wyrozumiały.No może czasami coś marudzi, ale wiem, że zrobi dla mnie wszystko.Gdy zjadłam swój przepyszny posiłek, położyłam się spać, ale długo nie mogłam zasnąć.
-Marco śpisz?-spytałam szeptem.
-Nie, nie śpię-powiedział zaspanym głosem.
-Może wyszlibyście gdzieś z Leonem?Możecie zabrać też Fede.Ploseee-powiedziałam słodko.Naprawdę martwiłam się o Leona.Udawał, że wszystko jest w porządku, ale ja widzę jak on się męczy.Nie rozumiem jak Viola mogła go tak zranić.
-No dobrze.Zabiorę ich do jakiegoś klubu w sobotę okej?-zapytał mnie, a ja przytaknęłam głową i pocałowałam go ponownie.
Violetta
-Wracamy do Buenos Aires-rzucił mi Diego gdy wszedł do domu pijany.
-Dlaczego?-spytałam.
-A co cię to obchodzi szmato!-krzyknął i uderzył mnie.-Moja firma została tam przeniesiona-dodał spokojniej.-To co może uczcimy to jakoś?-zapytał ze swoim chytrym uśmieszkiem podchodząc do mnie.-Ale pamiętaj jeżeli piśniesz tam swoim znajomym słówko, to możesz już się pożegnać ze swoimi i ich życiem-powiedział przyciskając mnie do ściany.Zaczął mnie obmacywać po udach całując mnie przy tym.Wiedziałam, że znowu chce mnie mnie zgwałcić, bo to co robiliśmy, a właściwie on robił, bo ja tylko leżałam przykuta do łóżka nie można było nazwać seksem.Wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko.Odpiął moje guziki od sukienki, a później zdjął mój stanik i stringi, w których kazał mi chodzić.Masował moje piersi, ale robił to tak mocno, że jęczałam z bólu.Całował mnie po całym ciele, nie protestowałam, bo wiedziałam, że i tak to nic nie da.Przez 3 godziny męczył mnie.Po skończonym (seksie) ubrał się i wyszedł z mieszkania bez słowa.Buenos Aries dlaczego akurat tam?-pytałam się.Wszyscy znajomi nienawidzą mnie tam.Jedna część mnie chciała tam wrócić, ale druga stanowczo odradzała.Co ja wszystkim powiem?Cześć rzuciłam Leona, bo jest dla mnie nikim i wybrałam Diego?Przecież to bzdura.Tak bardzo go kocham i nigdy nie pomyślałabym o rozstaniu z nim.Boję się,że zajdę z Diego w ciąże.Nie chcę tego.Nie potrafiłabym tak żyć.Kolejny raz moje dziecko byłoby zagrożone przez ojca tyrana.A gdybym znowu poroniła?Nie mogę już tak dłużej żyć.Czasem myślę o odejściu z tego świata.Może to wcale nie byłby taki głupi pomysł.Z resztą i tak nie mam dla kogo żyć więc po co się męczyć?
Leon
-Siema stary!-krzyknąłem na widok kumpla w progu moich drzwi.-Najpierw twoja żona, teraz ty-zaśmiałem się.-Więc co cię sprowadza?-spytałem Marco.
-Może wyskoczysz ze mną i Fede do klubu w sobotę-zadał mi pytanie.
-Średnio mi się chce-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Stary proszę cię, Fran mnie zabije jeżeli z nami nie pójdziesz-błagał mnie.
-Nooo,no dobra pójdę z wami-powiedziałem, bo wiedziałem, że z naszą kochaną Francescą nie ma żartów.
-Dzięki-powiedział z ulgą Marco.
-No to, o której mam się zjawić?-spytałem.
-O 18 pod naszym ulubionym klubem okej?-zapytał.
-Umowa stoi-zaśmiałem się.
-Sory, ale spieszę się więc-dodałem.
-Nie ma sprawy, nara-powiedział i wyszedł.
Ja również ubrałem się i wyszedłem do wypożyczalni filmów.Chciałem coś obejrzeć dziś wieczorem.
Dojście zajęło mi jakieś 20 minut.Wszedłem i ruszyłem w kierunku horrorów.Cholera!Nie ma mojego ulubionego.Zauważyłem stojącą tyłem do mnie blondynkę z moim ulubionym filmem w ręku.
-Przepraszam-zwróciłem się do niej, a ona odwróciła się.
Była piękna.
-Tak?-spytała po chwili.Dopiero teraz zauważyłem, że gapię się na nią jakieś 2 minuty.
-Czy wypożycza pani ten film?-zapytałem.
-Miałam zamiar, ale teraz wpadłam na pomysł, że moglibyśmy obejrzeć go razem-powiedziała i uśmiechnęła się uroczo.-Jeśli oczywiście można-dodała.
-Jasne, z wielką chęcią-powiedziałem bez zastanowienia.Nie wiem co się ze mną dzieję.Nigdy bym się nie zgodził, ale miała w sobie coś wyjątkowego.
-No to chodźmy,a tak właściwie jestem Kathy-powiedziała wyciągając dłoń.
-Leon-powiedziałem i uścisnąłem jej dłoń.Gdy po 20 minutach dotarliśmy do mojego domu zrobiłem popcorn i nalałem coli do kubków.
-Proszę-powiedziałem podając Kathy napój.
-Dziękuję-odpowiedziała odbierając ode mnie napój.Usiadłem obok niej i włączyłem film.
-Opowiedz mi coś o sobie-poprosiła mnie w pewnym momencie, a ja opowiedziałem jej całą historię o Violettcie.
-Przykro mi-powiedziała ze smutkiem.
-To nic takiego-powiedziałem.
Znowu zajęliśmy się oglądaniem filmu.
Gdy nadszedł straszny moment wtuliła swoją małą twarz w mój tors.Ja przytuliłem ją do siebie.
-Nie bój się, to tylko film-powiedziałem.
-Przepraszam po prostu przestraszyłam się-powiedziała.
-Nic się nie stało-odpowiedziałem uśmiechając się,a ona jeszcze bardziej wtuliła się w mój tors.Gdy nasze spojrzenia się spotkały,zacząłem się do niej przybliżać.Najpierw delikatnie musnąłem jej usta, a potem namiętnie ją pocałowałem.Oddała pocałunek, a ja zacząłem ściągać jej spodnie.Całowałem ją po szyi, a ona jęczała z rozkoszy.Ściągnęła ze mnie t-shirt, a po chwili rozpiąłem jej włosy i zdjąłem koszulkę.Przycisnąłem ją do ściany i zacząłem dotykać jej ud.Jest taka piękna.Nie czekaj. Nie mogę tego zrobić.
-Przepraszam, ale ja nie mogę-powiedziałem po czym spuściłem głowę w dół.
-Ty nadal ją kochasz?-spytała.A ja ponownie spuściłem głowę w dół.-Szczęściara z niej.Nie wiem jak mogła zostawić takiego boskiego faceta-dodała,a ja okryłem ją kocem
-Jesteś piękna i na pewno kogoś znajdziesz, ale to niestety nie będę ja-powiedziałem, a ona uroczo się uśmiechnęła.
-Jesteś najsłodszym facetem jakiego dotąd spotkałam-powiedziała, a ja uśmiechnąłem się do niej.-Jestem pewna, że będzie chciała do ciebie jeszcze wrócić-powiedziała.
-Nawet nie wiem gdzie ona jest-odpowiedziałem niemal szeptem, a ona zaczęła się ubierać.Gdy już wychodziła przystanęła na przeciwko mnie, pocałowała mnie w policzek i już miała wychodzić gdy nagle powiedziała:
-Masz mój mój numer-powiedziała podając mi małą karteczkę z cyferkami, a ja zrobiłem zdziwioną minę.
-No przecież chcę być zaproszona na wasze wesele-powiedziała, zaśmiała się i wyszła.Ja ubrałem koszulkę i opadłem na kanapę.Dlaczego nie mogę być szczęśliwy z kimś innym?Violetta pewnie planuje już ślub z Diego, a po ich domu biega mały szkrab.Nienawidzę Diego.Gdybym go zobaczył najchętniej przywaliłbym mu w ryj.Ciekawe czy ona czasem myśli o mnie?
6 lat wcześniej
-Co to?-zapytała urocza szatynka trzymając w ręku małe pudełeczko.
-To z okazji naszej dwu miesięcznicy.No i żebyś nigdy o mnie nie zapomniała-zaśmiałem się.-Otwórz-powiedziałem, a ona otworzyła pudełeczko.
-Jest przepiękny!-krzyknęła na widok naszyjnika z literką L w serduszku.-Dziękuję-powiedziała i pocałowała mnie w usta.
-Mogę?-zapytałem wskazując na naszyjnik.Nic nie powiedziała tylko przytaknęła głową z uśmiechem.Wziąłem naszyjnik i delikatnie zapiąłem go na szyi mojej ukochanej.
-Wiesz, że cię kocham najbardziej na świecie?-spytała.
-Ja ciebie bardziej-zacząłem się z nią droczyć.
-Nie!-krzyknęła.
-Tak-powiedziałem i tak zaczęła się nasza mała sprzeczka o bardzo ważną sprawę.
Na samą myśl o tym chce mi się płakać.Wiem, że niby faceci nie płaczą, ale przecież ja nie jestem z kamienia.Też mam uczucia.Pewnie już go wyrzuciła, bo nic dla niej nie znaczy.Po co jej takie badziewie?
Muszę zacząć żyć bez niej.Muszę ruszyć dalej.Tylko czy będę umiał?
Violetta
-Nie spiesz się-powiedziałam niedosłyszalnie do Diego, który wychodził właśnie na spotkanie biznesowe.
Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.Nie mogłam zasnąć.Zaświeciłam lampkę nocną i podeszłam do okna.Usiadłam na fotelu i zaczęłam rozglądać się po sypialni.Moją uwagę przykuło pudełko z moimi rzeczami, które zabrałam z Buenos Aires.Chowam je tak żeby Diego nie zauważył.Podeszłam wzięłam pudełko i ponownie usiadłam.Otworzyłam je i zaczęłam przeglądać jego zawartość.Po chwili natknęłam się na małe, niebieskie pudełeczko.Lekko otworzyłam je i wyjęłam z niego naszyjnik z literką L w serduszku.
-Tęsknię-powiedziałam, a po moim policzku spłynęła słona łza.
_________________________________________________________________________________
Przepraszam,przepraszam,przepraszam za to, że tak długo nie było rozdziału.
Wiem ten rozdział jest do bani!
Ale już mam napisane spotkanie Leonetty! :D
Nie wytrzymałam i napisałam go wcześniej.
Mam mało komentarzy,ale mi to nie przeszkadza :D
Mam moją wierną fankę! :D
Mgda Piątkowska dziękuję, że komentujesz.
Nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Pozdrawiam wszystkich!
I życzę miłego (mam nadzieję) czytania! :D
-Marco,Marco obudź się!-krzyczałam próbując obudzić męża.
-Co się stało?-zapytał ziewając.
-Jestem głodna-powiedziałam ze smutną minką.
-To dlaczego nie zjesz niczego?-zapytał ze zdziwieniem.
-Nie ma tego co chciałabym zjeść- powiedziałam i założyłam ręce udając obrażoną.
-A na co masz ochotę?-zapytał mnie po chwili.
-Lody, najlepiej czekoladowe chociaż możesz wziąć wszystkie smaki.No i jeszcze ogórki, drożdżówkę z jabłkami, albo nie, weź wszystkie.No i może jeszcze chipsy i takie małe kurczaczki z sosem-powiedziałam.-Aha no i jeszcze coś do picia-dodałam i uśmiechnęłam się, a on siedział jak wryty.
-Fran, to już kolejny raz gdy chcesz coś zjeść o trzeciej w nocy-powiedział, a ja zakryłam się kołdrą i odwróciłam od niego.To przecież nie moja wina, że chce mi się jeść o tej porze.Mam swoje zachcianki.
-No, dobra już idę do sklepu-powiedział, a ja pocałowałam go namiętnie w usta.
-Jesteś kochany-powiedziałam, a on uśmiechnął się do mnie po czym wstał ubrał się i poszedł do sklepu.Ma taki swój sklep, który jest długo otwarty,a on jest w nim stałym klientem o trzeciej w nocy.
Po 15 minutach wrócił obładowany siatkami pełnymi jedzenia.Rozpakował wszystko i podał mi na tacy.Jest taki kochany i wyrozumiały.No może czasami coś marudzi, ale wiem, że zrobi dla mnie wszystko.Gdy zjadłam swój przepyszny posiłek, położyłam się spać, ale długo nie mogłam zasnąć.
-Marco śpisz?-spytałam szeptem.
-Nie, nie śpię-powiedział zaspanym głosem.
-Może wyszlibyście gdzieś z Leonem?Możecie zabrać też Fede.Ploseee-powiedziałam słodko.Naprawdę martwiłam się o Leona.Udawał, że wszystko jest w porządku, ale ja widzę jak on się męczy.Nie rozumiem jak Viola mogła go tak zranić.
-No dobrze.Zabiorę ich do jakiegoś klubu w sobotę okej?-zapytał mnie, a ja przytaknęłam głową i pocałowałam go ponownie.
Violetta
-Wracamy do Buenos Aires-rzucił mi Diego gdy wszedł do domu pijany.
-Dlaczego?-spytałam.
-A co cię to obchodzi szmato!-krzyknął i uderzył mnie.-Moja firma została tam przeniesiona-dodał spokojniej.-To co może uczcimy to jakoś?-zapytał ze swoim chytrym uśmieszkiem podchodząc do mnie.-Ale pamiętaj jeżeli piśniesz tam swoim znajomym słówko, to możesz już się pożegnać ze swoimi i ich życiem-powiedział przyciskając mnie do ściany.Zaczął mnie obmacywać po udach całując mnie przy tym.Wiedziałam, że znowu chce mnie mnie zgwałcić, bo to co robiliśmy, a właściwie on robił, bo ja tylko leżałam przykuta do łóżka nie można było nazwać seksem.Wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko.Odpiął moje guziki od sukienki, a później zdjął mój stanik i stringi, w których kazał mi chodzić.Masował moje piersi, ale robił to tak mocno, że jęczałam z bólu.Całował mnie po całym ciele, nie protestowałam, bo wiedziałam, że i tak to nic nie da.Przez 3 godziny męczył mnie.Po skończonym (seksie) ubrał się i wyszedł z mieszkania bez słowa.Buenos Aries dlaczego akurat tam?-pytałam się.Wszyscy znajomi nienawidzą mnie tam.Jedna część mnie chciała tam wrócić, ale druga stanowczo odradzała.Co ja wszystkim powiem?Cześć rzuciłam Leona, bo jest dla mnie nikim i wybrałam Diego?Przecież to bzdura.Tak bardzo go kocham i nigdy nie pomyślałabym o rozstaniu z nim.Boję się,że zajdę z Diego w ciąże.Nie chcę tego.Nie potrafiłabym tak żyć.Kolejny raz moje dziecko byłoby zagrożone przez ojca tyrana.A gdybym znowu poroniła?Nie mogę już tak dłużej żyć.Czasem myślę o odejściu z tego świata.Może to wcale nie byłby taki głupi pomysł.Z resztą i tak nie mam dla kogo żyć więc po co się męczyć?
Leon
-Siema stary!-krzyknąłem na widok kumpla w progu moich drzwi.-Najpierw twoja żona, teraz ty-zaśmiałem się.-Więc co cię sprowadza?-spytałem Marco.
-Może wyskoczysz ze mną i Fede do klubu w sobotę-zadał mi pytanie.
-Średnio mi się chce-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Stary proszę cię, Fran mnie zabije jeżeli z nami nie pójdziesz-błagał mnie.
-Nooo,no dobra pójdę z wami-powiedziałem, bo wiedziałem, że z naszą kochaną Francescą nie ma żartów.
-Dzięki-powiedział z ulgą Marco.
-No to, o której mam się zjawić?-spytałem.
-O 18 pod naszym ulubionym klubem okej?-zapytał.
-Umowa stoi-zaśmiałem się.
-Sory, ale spieszę się więc-dodałem.
-Nie ma sprawy, nara-powiedział i wyszedł.
Ja również ubrałem się i wyszedłem do wypożyczalni filmów.Chciałem coś obejrzeć dziś wieczorem.
Dojście zajęło mi jakieś 20 minut.Wszedłem i ruszyłem w kierunku horrorów.Cholera!Nie ma mojego ulubionego.Zauważyłem stojącą tyłem do mnie blondynkę z moim ulubionym filmem w ręku.
-Przepraszam-zwróciłem się do niej, a ona odwróciła się.
Była piękna.
-Tak?-spytała po chwili.Dopiero teraz zauważyłem, że gapię się na nią jakieś 2 minuty.
-Czy wypożycza pani ten film?-zapytałem.
-Miałam zamiar, ale teraz wpadłam na pomysł, że moglibyśmy obejrzeć go razem-powiedziała i uśmiechnęła się uroczo.-Jeśli oczywiście można-dodała.
-Jasne, z wielką chęcią-powiedziałem bez zastanowienia.Nie wiem co się ze mną dzieję.Nigdy bym się nie zgodził, ale miała w sobie coś wyjątkowego.
-No to chodźmy,a tak właściwie jestem Kathy-powiedziała wyciągając dłoń.
-Leon-powiedziałem i uścisnąłem jej dłoń.Gdy po 20 minutach dotarliśmy do mojego domu zrobiłem popcorn i nalałem coli do kubków.
-Proszę-powiedziałem podając Kathy napój.
-Dziękuję-odpowiedziała odbierając ode mnie napój.Usiadłem obok niej i włączyłem film.
-Opowiedz mi coś o sobie-poprosiła mnie w pewnym momencie, a ja opowiedziałem jej całą historię o Violettcie.
-Przykro mi-powiedziała ze smutkiem.
-To nic takiego-powiedziałem.
Znowu zajęliśmy się oglądaniem filmu.
Gdy nadszedł straszny moment wtuliła swoją małą twarz w mój tors.Ja przytuliłem ją do siebie.
-Nie bój się, to tylko film-powiedziałem.
-Przepraszam po prostu przestraszyłam się-powiedziała.
-Nic się nie stało-odpowiedziałem uśmiechając się,a ona jeszcze bardziej wtuliła się w mój tors.Gdy nasze spojrzenia się spotkały,zacząłem się do niej przybliżać.Najpierw delikatnie musnąłem jej usta, a potem namiętnie ją pocałowałem.Oddała pocałunek, a ja zacząłem ściągać jej spodnie.Całowałem ją po szyi, a ona jęczała z rozkoszy.Ściągnęła ze mnie t-shirt, a po chwili rozpiąłem jej włosy i zdjąłem koszulkę.Przycisnąłem ją do ściany i zacząłem dotykać jej ud.Jest taka piękna.Nie czekaj. Nie mogę tego zrobić.
-Przepraszam, ale ja nie mogę-powiedziałem po czym spuściłem głowę w dół.
-Ty nadal ją kochasz?-spytała.A ja ponownie spuściłem głowę w dół.-Szczęściara z niej.Nie wiem jak mogła zostawić takiego boskiego faceta-dodała,a ja okryłem ją kocem
-Jesteś piękna i na pewno kogoś znajdziesz, ale to niestety nie będę ja-powiedziałem, a ona uroczo się uśmiechnęła.
-Jesteś najsłodszym facetem jakiego dotąd spotkałam-powiedziała, a ja uśmiechnąłem się do niej.-Jestem pewna, że będzie chciała do ciebie jeszcze wrócić-powiedziała.
-Nawet nie wiem gdzie ona jest-odpowiedziałem niemal szeptem, a ona zaczęła się ubierać.Gdy już wychodziła przystanęła na przeciwko mnie, pocałowała mnie w policzek i już miała wychodzić gdy nagle powiedziała:
-Masz mój mój numer-powiedziała podając mi małą karteczkę z cyferkami, a ja zrobiłem zdziwioną minę.
-No przecież chcę być zaproszona na wasze wesele-powiedziała, zaśmiała się i wyszła.Ja ubrałem koszulkę i opadłem na kanapę.Dlaczego nie mogę być szczęśliwy z kimś innym?Violetta pewnie planuje już ślub z Diego, a po ich domu biega mały szkrab.Nienawidzę Diego.Gdybym go zobaczył najchętniej przywaliłbym mu w ryj.Ciekawe czy ona czasem myśli o mnie?
6 lat wcześniej
-Co to?-zapytała urocza szatynka trzymając w ręku małe pudełeczko.
-To z okazji naszej dwu miesięcznicy.No i żebyś nigdy o mnie nie zapomniała-zaśmiałem się.-Otwórz-powiedziałem, a ona otworzyła pudełeczko.
-Jest przepiękny!-krzyknęła na widok naszyjnika z literką L w serduszku.-Dziękuję-powiedziała i pocałowała mnie w usta.
-Mogę?-zapytałem wskazując na naszyjnik.Nic nie powiedziała tylko przytaknęła głową z uśmiechem.Wziąłem naszyjnik i delikatnie zapiąłem go na szyi mojej ukochanej.
-Wiesz, że cię kocham najbardziej na świecie?-spytała.
-Ja ciebie bardziej-zacząłem się z nią droczyć.
-Nie!-krzyknęła.
-Tak-powiedziałem i tak zaczęła się nasza mała sprzeczka o bardzo ważną sprawę.
Na samą myśl o tym chce mi się płakać.Wiem, że niby faceci nie płaczą, ale przecież ja nie jestem z kamienia.Też mam uczucia.Pewnie już go wyrzuciła, bo nic dla niej nie znaczy.Po co jej takie badziewie?
Muszę zacząć żyć bez niej.Muszę ruszyć dalej.Tylko czy będę umiał?
Violetta
-Nie spiesz się-powiedziałam niedosłyszalnie do Diego, który wychodził właśnie na spotkanie biznesowe.
Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.Nie mogłam zasnąć.Zaświeciłam lampkę nocną i podeszłam do okna.Usiadłam na fotelu i zaczęłam rozglądać się po sypialni.Moją uwagę przykuło pudełko z moimi rzeczami, które zabrałam z Buenos Aires.Chowam je tak żeby Diego nie zauważył.Podeszłam wzięłam pudełko i ponownie usiadłam.Otworzyłam je i zaczęłam przeglądać jego zawartość.Po chwili natknęłam się na małe, niebieskie pudełeczko.Lekko otworzyłam je i wyjęłam z niego naszyjnik z literką L w serduszku.
-Tęsknię-powiedziałam, a po moim policzku spłynęła słona łza.
_________________________________________________________________________________
Przepraszam,przepraszam,przepraszam za to, że tak długo nie było rozdziału.
Wiem ten rozdział jest do bani!
Ale już mam napisane spotkanie Leonetty! :D
Nie wytrzymałam i napisałam go wcześniej.
Mam mało komentarzy,ale mi to nie przeszkadza :D
Mam moją wierną fankę! :D
Mgda Piątkowska dziękuję, że komentujesz.
Nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
Pozdrawiam wszystkich!
I życzę miłego (mam nadzieję) czytania! :D
niedziela, 8 czerwca 2014
Rozdział II
Leon
-Zamknij się!-krzyknąłem na dźwięk budzika, który chciał za wszelką cenę zwlec mnie z łóżka.Po dwóch minutach postanowiłem podnieść się, bo nie chciałem spóźnić się do pracy.Włożyłem kapcie i poszedłem do kuchni, gdzie otworzyłem lodówkę wyposażoną w dwa jajka,pomidora,mleko,masło i śmietanę.Kurde zapomniałem wczoraj zrobić zakupy.No, ale cóż dobry kucharz zawsze coś wymyśli.Ja nie mówię, że umiem gotować, ale nie jestem najgorszy w te klocki.Wyciągnąłem jajka i resztę potrzebnych produktów i zacząłem smażyć moją słynną jajecznicę z pomidorami, a właściwie z jednym.Spojrzałem na zegarek mieszając jajecznicę łyżką.Była 7.25.Mogłem spokojnie spożyć posiłek nie spiesząc się.Po chwili moja słynna jajecznica była już gotowa.Nałożyłem ją na talerz i usiadłem przy stole.Zacząłem dłubać widelcem w jedzeniu.Nie miałem apetytu, ale po mimo tego musiałem coś zjeść.Moje życie jest monotonne.Budzę się, jem śniadanie,idę do studia,wracam do domu,jem kolację i idę spać.No i w między czasie jem coś w studiu, ale nie zawsze.Moje życie na zawsze straciło sens kiedy powiedziała, że mnie nie kocha.Jak można kogoś tak oszukać?Przecież to niemożliwe.Ja czułem, że to co było między nami to nie było zwykłe zauroczenie czy przelotna znajomość.Czułem, że ona mnie kochała.No, ale cóż widocznie nie.Minęło 5 lat, a ja nadal dzień w dzień myślę tylko o niej.Nie umiem zapomnieć.Nie chcę zapomnieć o tak wyjątkowej osobie jak ona.Moi przyjaciele mówili, że nie była mnie warta, żebym znalazł sobie kogoś innego, ale ja nie chcę.Kocham ją i tylko ją.Czy to możliwe po tym co mi zrobiła?.Czy to możliwe kochać osobę, która tak bardzo cię zraniła?Próbowałem umówić się z kimś innym, ale nie wyszło.Dziewczyna miała na imię Mandy.Była ładna, zgrabna, ale był jeden problem.To nie była Violetta.Poszliśmy do kina, ale rozmowa nie za bardzo nam się kleiła, a gdy ona próbowała mnie pocałować po prostu nie mogłem tego zrobić.Powiedziałem jej, że na pewno kogoś sobie znajdzie, ale to nie będę ja.Odprowadziłem ją do domu i więcej się już nie spotkaliśmy.Już później nigdy nie próbowałem znaleźć sobie kogoś.Wiedziałem, że to się po prostu nie uda.Po zjedzeniu śniadanie wstałem ubrałem się i wyszedłem z domu.Zamknąłem drzwi sprawdzając cztery razy czy na pewno są zamknięte.Taka moja mała mania.Słońce świeciło mi po twarzy,ale przyzwyczaiłem się do tego.Można było powiedzieć, że było to przyjemne.Drogę do studia znałem na pamięć.W końcu pracuję tam 3 lata.Gdy miałem 22 lata Antonio zaproponował mi pracę tam jako nauczyciel tańca.Wraz ze mną pracuje Angela.Ma 24 lata jest tylko o rok starsza od mnie.Strasznie mnie wkurza.Przystawia się do mnie pod pretekstem.Mówiłem jej już ponad tysiąc razy, że między nami nic nie będzie.Ale ona non stop upiera się, że na pewno mi się podoba, i że ja zobaczę, że pomiędzy nami pojawi się wielka, nieskończona miłość.Tak na pewno.Raz pokazała mi album naszej rodziny.Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że ona jest psychicznie chora.O matko!Pracuję z wariatką!Ma blond włosy i niebieskie oczy, ale jest jeden problem.ONA NIE JEST VIOLETTĄ!To wszystko mnie przerasta.Gdy dotarłem do studia pierwsze co rzuciło mi się w oczy to właśnie Angela.Nie tylko nie to.Nie patrz w tą stronę.Błagam cię nie patrz w tą stronę!Szlak!
-Leeonnn!-krzyknęła podbiegając do mnie i rzucając się na mnie.Jak najszybciej wyrwałem się z jej uścisku.-Jak dobrze cię widzieć Leoś-powiedziała z tą swoją denerwującą słodkością.I jeszcze mówi do mnie Leoś!Nienawidzę kiedy tak ktoś do mnie mówi wtedy przypomina mi o niej.-Chodź przedstawię cię komuś!-krzyknęła ciągnąc mnie za rękę i prowadząc w stronę jakiegoś faceta.-Dzień dobry-powiedziałem do niego.
-Dzień dobry-odpowiedział mi z uśmiechem.-Angela dużo opowiadała mi o panu.-dodał.O boże!Powiedz mi, że nie jesteś jej ojcem!
-Jestem jej ojcem-powiedział.Tylko nie to-pomyślałem.-Chciałbym pana zaprosić do nas na kolację.Angela przyjeżdża na weekend więc może by pan wpadł?Moja żona świetnie gotuje-powiedział zadowolony.
-Bardzo przepraszam, ale mam już plany na ten weekend-skłamałem.
-Oh!To wielka szkoda!-powiedział z rozżaleniem.
-Tak naprawdę wielka-powiedziałem chociaż w środku skakałem z radości, że nie muszę nigdzie iść.
-Przepraszam, ale mam bardzo ważne spotkanie służbowe.Do widzenia-powiedział.
-Do wiedzenia-powiedziałem, ale miałem ochotę powiedzieć 'Do nie wiedzenia'.
Ściągnęła ojca po to aby mnie poderwać.Oglądałem już wiele filmów, w których córki podrywają w ten sposób facetów.Zapraszają ich na kolację do siebie, a ich ojciec załatwia ci pracę i robi z ciebie takiego pupilka.Oni myślą, że jestem taki głupi.Fakt jej ojciec jest szychą, ale mi wystarczy moja praca w studiu.Wszedłem do pokoju nauczycielskiego, gdzie był również mój przyjaciel Federico.Federico uczy śpiewu.Ma naprawdę świetny głos.Przyjaźnimy się już od lat.
-Siema Fede-powiedziałem z uśmiechem.
-Leon jak dobrze cię widzieć!-krzyknął odwzajemniając uśmiech.Co oni mają z tym jak dobrze cię widzieć?Nie wiedzieliśmy się tylko dwa dni.Cały weekend, a oni zachowują się jakbyśmy nie widzieli się co najmniej 4 lata.-A co ty masz taką minę?Angela?-zapytał z rozbawieniem.Popatrzyłem na niego z miną
'Głupie pytanie'.
-Dlaczego nie chcesz dać jej szansy?-zapytał z udawaną powagą.
-Po pierwsze to wariatka.Po drugie to wariatka.I po trzecie to. -nie jest Violetta?-dokończył znając odpowiedź.Kurde!Jak on dobrze mnie zna.Pomagał mi gdy się załamałem.Ale wolę o tym nie wspominać.-Fede błagam nie mów mi, żebym o niej zapomniał!Ja nie umiem!-krzyknąłem lekko zdenerwowany, a raczej zirytowany.
-Nie powiem ci tego, bo wiem jak się czujesz.-powiedział spokojnie.
-Nie właśnie, że nie wiesz!-krzyknąłem, ale po chwili opamiętałem się.-Przepraszam-powiedziałem spokojnie.
-Leon zawsze będę przy tobie.Jesteś moim najlepszym przyjacielem, a przecież przyjaciele muszą się wspierać.Byłem przy tobie wtedy i jestem teraz.-powiedział, a ja już całkowicie się uspokoiłem.
-Dzięki stary-powiedziałem z uśmiechem.
-Tylko nie spóźnij się na swoje zajęcia-powiedział ze śmiechem.-Angela czeka-dodał i wyszedł.Poszedłem do szatni, gdzie przebrałem się, a raczej próbowałem przebrać do póki nie weszła Angela.
-Co ty tu robisz?!-zapytałem zdenerwowany.
-Przyszłam zobaczyć czy jesteś już gotowy-powiedziała uśmiechając się ,a ja pomyślałem sobie: Leon uspokój się.Dasz radę.
-Mogę się przebrać?-zapytałem po chwili niezręcznej ciszy.
-Tak nie krępuj się-powiedziała nadal stojąc obok mnie.
-Możesz wyjść?-spytałem z nadzieją, że posłucha i bez żadnych głupich iluzji po prostu wyjdzie jednak myliłem się.
-Leoś daj spokój.Przecież ja sobie tu tylko postoję i popatrzę-powiedziała z tą swoją znienawidzoną przeze mnie słodkością.
-Proszę cię żebyś wyszła!-powiedziałem zdenerwowany.
-Oj dobrze!Nie stresuj się!Złość piękności szkodzi!-powiedziała z udawaną złością i wyszła.Ja już z nią nie wytrzymam.Przebrałem się w końcu i ruszyłem do sali, gdzie miały odbyć się zajęcia.Gdy przyszedłem uczniowie rozgrzewali się już, Angela rozmawiała przez telefon.Ja pytam jakim prawem zatrudnili ją w tej szkole?!
-Koniec rozgrzewki-powiedziałem, a oni westchnęli.Widać, że też mieli już dość.-Na ostatnich zajęciach ćwiczyliśmy układ do piosenki Hoy somos mas-powiedziałem.To ja wybrałem tą piosenkę.Mogę wtedy słuchać jej cudownego,anielskiego głosu.-Może przedstawi go nam Ally?-spytałem niską brunetkę z blond pasemkami.
Ally nic nie powiedziała tylko wyszła na środek, a ja puściłem muzykę.Zatańczyła bezbłędnie jak zawsze.Na koniec dostała ogromne brawa.Oczywiście od Angeli nie, bo ona była zajęta swoim telefonem.Jak zawsze.Przez resztę zajęć ćwiczyliśmy nowy układ, który ułożyli uczniowie.Widać, że naprawdę się starają i ciężko pracują.Z tego co słyszałem na lekcjach muzyki również idzie im świetnie.Gdy przebrałem się wyszedłem ze studia.W drodze do domu wyciągnąłem telefon i puściłem sobie moją ulubioną piosenkę A Drop In The Ocean.Po 20 minutach byłem już w domu rzuciłem się na kanapę i włączyłem telewizor.Za 10 minut miał iść mecz.Real Madryt-Fc Barcelona.Nie miałem nic ciekawszego do roboty więc postanowiłem go obejrzeć.Nagle ktoś zapukał do drzwi.Podszedłem i otworzyłem je.Moim oczom ukazała się uśmiechnięta od ucha do ucha Francesca.
-Co ty tutaj robisz?-zapytałem ze zdziwieniem.
-Cześć ja też bardzo się cieszę, że cię widzę-powiedziała z ironią w głosie.
-Cześć Francesco!Jak ja się cieszę, że cię widzę!Co ty tu robisz?-powiedziałem tak jak chciała zadając na końcu to samo pytanie.
-Przyszłam cię odwiedzić.Czy to takie dziwne?-spytała z irytacją.
-Nie po prostu zdziwiłem się gdy cię zobaczyłem.Miałaś już więcej się do mnie nie odzywać i nie przychodzić do mnie-powiedziałem zgodnie z prawdą.
-Leon posłuchaj mnie.Wiem, że wtedy przechodziłeś ciężki okres i byłeś nie do wytrzymania, a mi po prostu puściły nerwy.Przyszłam, bo chciałabym to naprawić.Przepraszam, że wtedy tak łatwo się poddałam i przestałam przychodzić, ale po połowie sesji ty zacząłeś rzucać krzesłami-powiedziała i spuściła głowę w dół.Tak Francesca jest psychologiem.Gdy Violetta wyjechała ona mi pomagała to przeboleć.
-Ej!-powiedziałem.-Popatrz na mnie-dodałem potem i podniosłem jej podbródek.-To ja powinienem cię przeprosić.To wszystko moja wina.Wtedy przestałem nad sobą panować-mówiłem.Ona zaczęła płakać.
-Nie płacz-powiedziałem i starłem łzę płynącą po jej policzku.
-Nie płaczę-powiedziała przez uśmiech.-To przez te cholerne hormony-dodała płacząc.No tak Francesca jest w 6 miesiącu ciąży z Marco.Na prawdę bardzo się kochają.Zazdroszczę im tego.Ostatnio kłócili się o imiona dla dzieci.To będą bliźniaki.Nie chcieli poznać płci więc lekarz powiedział im tylko, że to bliźniaki.
-Mogę wejść?-zapytała nie pewnie.Nic nie odpowiedziałem tylko uchyliłem szerzej drzwi i uśmiechnąłem się szczerze.
-Oglądasz mecz?-zapytała widząc idący mecz na telewizorze.
-Tak, a raczej próbowałem oglądać-powiedziałem po czym zaśmiałem się, a ona to odwzajemniła.
-Marco zawsze próbował wytłumaczyć mi na czym polega spalony, ale nigdy tego nie rozumiałam-powiedziała jakby szeptem.
-Ja mogę spróbować ci wytłumaczyć-powiedziałem.Usiadłem obok niej i zacząłem tłumaczyć.Po godzinie mojego tłumaczenia Francesca powiedziała:
-Nadal nic nie rozumiem.
-To dlaczego gdy pytałem czy rozumiesz kiwałaś głową na tak?-zapytałem zdezorientowany.
-No bo po połowie twojego tłumaczenia ja się odcięłam-powiedziała rumieniąc się.-Ale teraz muszę już iść więc pa Leon-powiedziała szybko po czym pocałowała mnie w policzek i wyszła.To jest właśnie cała Francesca.Jest dla mnie jak młodsza, a właściwie starsza siostra.To ona opiekowała się mną, a nie ja nią.Podniosłem się i wyszedłem z domu.Podążałem do najbliższego mi sklepu aby zrobić zakupy.Gdy doszedłem wziąłem wózek i ruszyłem w świat promocji i wyprzedaży.Wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy i zapłaciłem po czym wyszedłem.Po 10 minutach byłem w domu, gdzie nie czekając na nic podgrzałem sobie mrożone frytki.Wyszły jak zawsze cudownie.W końcu frytki w wykonaniu Leona Verdasa muszą być przepyszne.Gdy skończyłem jeść poszedłem wziąć prysznic, aby potem położyć się do łóżka i zasnąć.Gdy w nocy spałem mój telefon dzwonił nie ubłagalnie.Podniosłem komórkę i spojrzałem na wyświetlacz.Nie to nie możliwe.To nie może być ona.Skąd ona ma mój numer?Nie będę odbierał.Sądziłem, że to wariatka, ale myliłem się Angela jest nieobliczalna.Dzwoni do mnie w środku nocy i wysyła wiadomości typu:
Śpij smacznie kochanie<3-od Angela.
Jeszcze wysyła mi swoje zdjęcia.Ona jest chora.
-Zamknij się!-krzyknąłem na dźwięk budzika, który chciał za wszelką cenę zwlec mnie z łóżka.Po dwóch minutach postanowiłem podnieść się, bo nie chciałem spóźnić się do pracy.Włożyłem kapcie i poszedłem do kuchni, gdzie otworzyłem lodówkę wyposażoną w dwa jajka,pomidora,mleko,masło i śmietanę.Kurde zapomniałem wczoraj zrobić zakupy.No, ale cóż dobry kucharz zawsze coś wymyśli.Ja nie mówię, że umiem gotować, ale nie jestem najgorszy w te klocki.Wyciągnąłem jajka i resztę potrzebnych produktów i zacząłem smażyć moją słynną jajecznicę z pomidorami, a właściwie z jednym.Spojrzałem na zegarek mieszając jajecznicę łyżką.Była 7.25.Mogłem spokojnie spożyć posiłek nie spiesząc się.Po chwili moja słynna jajecznica była już gotowa.Nałożyłem ją na talerz i usiadłem przy stole.Zacząłem dłubać widelcem w jedzeniu.Nie miałem apetytu, ale po mimo tego musiałem coś zjeść.Moje życie jest monotonne.Budzę się, jem śniadanie,idę do studia,wracam do domu,jem kolację i idę spać.No i w między czasie jem coś w studiu, ale nie zawsze.Moje życie na zawsze straciło sens kiedy powiedziała, że mnie nie kocha.Jak można kogoś tak oszukać?Przecież to niemożliwe.Ja czułem, że to co było między nami to nie było zwykłe zauroczenie czy przelotna znajomość.Czułem, że ona mnie kochała.No, ale cóż widocznie nie.Minęło 5 lat, a ja nadal dzień w dzień myślę tylko o niej.Nie umiem zapomnieć.Nie chcę zapomnieć o tak wyjątkowej osobie jak ona.Moi przyjaciele mówili, że nie była mnie warta, żebym znalazł sobie kogoś innego, ale ja nie chcę.Kocham ją i tylko ją.Czy to możliwe po tym co mi zrobiła?.Czy to możliwe kochać osobę, która tak bardzo cię zraniła?Próbowałem umówić się z kimś innym, ale nie wyszło.Dziewczyna miała na imię Mandy.Była ładna, zgrabna, ale był jeden problem.To nie była Violetta.Poszliśmy do kina, ale rozmowa nie za bardzo nam się kleiła, a gdy ona próbowała mnie pocałować po prostu nie mogłem tego zrobić.Powiedziałem jej, że na pewno kogoś sobie znajdzie, ale to nie będę ja.Odprowadziłem ją do domu i więcej się już nie spotkaliśmy.Już później nigdy nie próbowałem znaleźć sobie kogoś.Wiedziałem, że to się po prostu nie uda.Po zjedzeniu śniadanie wstałem ubrałem się i wyszedłem z domu.Zamknąłem drzwi sprawdzając cztery razy czy na pewno są zamknięte.Taka moja mała mania.Słońce świeciło mi po twarzy,ale przyzwyczaiłem się do tego.Można było powiedzieć, że było to przyjemne.Drogę do studia znałem na pamięć.W końcu pracuję tam 3 lata.Gdy miałem 22 lata Antonio zaproponował mi pracę tam jako nauczyciel tańca.Wraz ze mną pracuje Angela.Ma 24 lata jest tylko o rok starsza od mnie.Strasznie mnie wkurza.Przystawia się do mnie pod pretekstem.Mówiłem jej już ponad tysiąc razy, że między nami nic nie będzie.Ale ona non stop upiera się, że na pewno mi się podoba, i że ja zobaczę, że pomiędzy nami pojawi się wielka, nieskończona miłość.Tak na pewno.Raz pokazała mi album naszej rodziny.Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że ona jest psychicznie chora.O matko!Pracuję z wariatką!Ma blond włosy i niebieskie oczy, ale jest jeden problem.ONA NIE JEST VIOLETTĄ!To wszystko mnie przerasta.Gdy dotarłem do studia pierwsze co rzuciło mi się w oczy to właśnie Angela.Nie tylko nie to.Nie patrz w tą stronę.Błagam cię nie patrz w tą stronę!Szlak!
-Leeonnn!-krzyknęła podbiegając do mnie i rzucając się na mnie.Jak najszybciej wyrwałem się z jej uścisku.-Jak dobrze cię widzieć Leoś-powiedziała z tą swoją denerwującą słodkością.I jeszcze mówi do mnie Leoś!Nienawidzę kiedy tak ktoś do mnie mówi wtedy przypomina mi o niej.-Chodź przedstawię cię komuś!-krzyknęła ciągnąc mnie za rękę i prowadząc w stronę jakiegoś faceta.-Dzień dobry-powiedziałem do niego.
-Dzień dobry-odpowiedział mi z uśmiechem.-Angela dużo opowiadała mi o panu.-dodał.O boże!Powiedz mi, że nie jesteś jej ojcem!
-Jestem jej ojcem-powiedział.Tylko nie to-pomyślałem.-Chciałbym pana zaprosić do nas na kolację.Angela przyjeżdża na weekend więc może by pan wpadł?Moja żona świetnie gotuje-powiedział zadowolony.
-Bardzo przepraszam, ale mam już plany na ten weekend-skłamałem.
-Oh!To wielka szkoda!-powiedział z rozżaleniem.
-Tak naprawdę wielka-powiedziałem chociaż w środku skakałem z radości, że nie muszę nigdzie iść.
-Przepraszam, ale mam bardzo ważne spotkanie służbowe.Do widzenia-powiedział.
-Do wiedzenia-powiedziałem, ale miałem ochotę powiedzieć 'Do nie wiedzenia'.
Ściągnęła ojca po to aby mnie poderwać.Oglądałem już wiele filmów, w których córki podrywają w ten sposób facetów.Zapraszają ich na kolację do siebie, a ich ojciec załatwia ci pracę i robi z ciebie takiego pupilka.Oni myślą, że jestem taki głupi.Fakt jej ojciec jest szychą, ale mi wystarczy moja praca w studiu.Wszedłem do pokoju nauczycielskiego, gdzie był również mój przyjaciel Federico.Federico uczy śpiewu.Ma naprawdę świetny głos.Przyjaźnimy się już od lat.
-Siema Fede-powiedziałem z uśmiechem.
-Leon jak dobrze cię widzieć!-krzyknął odwzajemniając uśmiech.Co oni mają z tym jak dobrze cię widzieć?Nie wiedzieliśmy się tylko dwa dni.Cały weekend, a oni zachowują się jakbyśmy nie widzieli się co najmniej 4 lata.-A co ty masz taką minę?Angela?-zapytał z rozbawieniem.Popatrzyłem na niego z miną
'Głupie pytanie'.
-Dlaczego nie chcesz dać jej szansy?-zapytał z udawaną powagą.
-Po pierwsze to wariatka.Po drugie to wariatka.I po trzecie to. -nie jest Violetta?-dokończył znając odpowiedź.Kurde!Jak on dobrze mnie zna.Pomagał mi gdy się załamałem.Ale wolę o tym nie wspominać.-Fede błagam nie mów mi, żebym o niej zapomniał!Ja nie umiem!-krzyknąłem lekko zdenerwowany, a raczej zirytowany.
-Nie powiem ci tego, bo wiem jak się czujesz.-powiedział spokojnie.
-Nie właśnie, że nie wiesz!-krzyknąłem, ale po chwili opamiętałem się.-Przepraszam-powiedziałem spokojnie.
-Leon zawsze będę przy tobie.Jesteś moim najlepszym przyjacielem, a przecież przyjaciele muszą się wspierać.Byłem przy tobie wtedy i jestem teraz.-powiedział, a ja już całkowicie się uspokoiłem.
-Dzięki stary-powiedziałem z uśmiechem.
-Tylko nie spóźnij się na swoje zajęcia-powiedział ze śmiechem.-Angela czeka-dodał i wyszedł.Poszedłem do szatni, gdzie przebrałem się, a raczej próbowałem przebrać do póki nie weszła Angela.
-Co ty tu robisz?!-zapytałem zdenerwowany.
-Przyszłam zobaczyć czy jesteś już gotowy-powiedziała uśmiechając się ,a ja pomyślałem sobie: Leon uspokój się.Dasz radę.
-Mogę się przebrać?-zapytałem po chwili niezręcznej ciszy.
-Tak nie krępuj się-powiedziała nadal stojąc obok mnie.
-Możesz wyjść?-spytałem z nadzieją, że posłucha i bez żadnych głupich iluzji po prostu wyjdzie jednak myliłem się.
-Leoś daj spokój.Przecież ja sobie tu tylko postoję i popatrzę-powiedziała z tą swoją znienawidzoną przeze mnie słodkością.
-Proszę cię żebyś wyszła!-powiedziałem zdenerwowany.
-Oj dobrze!Nie stresuj się!Złość piękności szkodzi!-powiedziała z udawaną złością i wyszła.Ja już z nią nie wytrzymam.Przebrałem się w końcu i ruszyłem do sali, gdzie miały odbyć się zajęcia.Gdy przyszedłem uczniowie rozgrzewali się już, Angela rozmawiała przez telefon.Ja pytam jakim prawem zatrudnili ją w tej szkole?!
-Koniec rozgrzewki-powiedziałem, a oni westchnęli.Widać, że też mieli już dość.-Na ostatnich zajęciach ćwiczyliśmy układ do piosenki Hoy somos mas-powiedziałem.To ja wybrałem tą piosenkę.Mogę wtedy słuchać jej cudownego,anielskiego głosu.-Może przedstawi go nam Ally?-spytałem niską brunetkę z blond pasemkami.
Ally nic nie powiedziała tylko wyszła na środek, a ja puściłem muzykę.Zatańczyła bezbłędnie jak zawsze.Na koniec dostała ogromne brawa.Oczywiście od Angeli nie, bo ona była zajęta swoim telefonem.Jak zawsze.Przez resztę zajęć ćwiczyliśmy nowy układ, który ułożyli uczniowie.Widać, że naprawdę się starają i ciężko pracują.Z tego co słyszałem na lekcjach muzyki również idzie im świetnie.Gdy przebrałem się wyszedłem ze studia.W drodze do domu wyciągnąłem telefon i puściłem sobie moją ulubioną piosenkę A Drop In The Ocean.Po 20 minutach byłem już w domu rzuciłem się na kanapę i włączyłem telewizor.Za 10 minut miał iść mecz.Real Madryt-Fc Barcelona.Nie miałem nic ciekawszego do roboty więc postanowiłem go obejrzeć.Nagle ktoś zapukał do drzwi.Podszedłem i otworzyłem je.Moim oczom ukazała się uśmiechnięta od ucha do ucha Francesca.
-Co ty tutaj robisz?-zapytałem ze zdziwieniem.
-Cześć ja też bardzo się cieszę, że cię widzę-powiedziała z ironią w głosie.
-Cześć Francesco!Jak ja się cieszę, że cię widzę!Co ty tu robisz?-powiedziałem tak jak chciała zadając na końcu to samo pytanie.
-Przyszłam cię odwiedzić.Czy to takie dziwne?-spytała z irytacją.
-Nie po prostu zdziwiłem się gdy cię zobaczyłem.Miałaś już więcej się do mnie nie odzywać i nie przychodzić do mnie-powiedziałem zgodnie z prawdą.
-Leon posłuchaj mnie.Wiem, że wtedy przechodziłeś ciężki okres i byłeś nie do wytrzymania, a mi po prostu puściły nerwy.Przyszłam, bo chciałabym to naprawić.Przepraszam, że wtedy tak łatwo się poddałam i przestałam przychodzić, ale po połowie sesji ty zacząłeś rzucać krzesłami-powiedziała i spuściła głowę w dół.Tak Francesca jest psychologiem.Gdy Violetta wyjechała ona mi pomagała to przeboleć.
-Ej!-powiedziałem.-Popatrz na mnie-dodałem potem i podniosłem jej podbródek.-To ja powinienem cię przeprosić.To wszystko moja wina.Wtedy przestałem nad sobą panować-mówiłem.Ona zaczęła płakać.
-Nie płacz-powiedziałem i starłem łzę płynącą po jej policzku.
-Nie płaczę-powiedziała przez uśmiech.-To przez te cholerne hormony-dodała płacząc.No tak Francesca jest w 6 miesiącu ciąży z Marco.Na prawdę bardzo się kochają.Zazdroszczę im tego.Ostatnio kłócili się o imiona dla dzieci.To będą bliźniaki.Nie chcieli poznać płci więc lekarz powiedział im tylko, że to bliźniaki.
-Mogę wejść?-zapytała nie pewnie.Nic nie odpowiedziałem tylko uchyliłem szerzej drzwi i uśmiechnąłem się szczerze.
-Oglądasz mecz?-zapytała widząc idący mecz na telewizorze.
-Tak, a raczej próbowałem oglądać-powiedziałem po czym zaśmiałem się, a ona to odwzajemniła.
-Marco zawsze próbował wytłumaczyć mi na czym polega spalony, ale nigdy tego nie rozumiałam-powiedziała jakby szeptem.
-Ja mogę spróbować ci wytłumaczyć-powiedziałem.Usiadłem obok niej i zacząłem tłumaczyć.Po godzinie mojego tłumaczenia Francesca powiedziała:
-Nadal nic nie rozumiem.
-To dlaczego gdy pytałem czy rozumiesz kiwałaś głową na tak?-zapytałem zdezorientowany.
-No bo po połowie twojego tłumaczenia ja się odcięłam-powiedziała rumieniąc się.-Ale teraz muszę już iść więc pa Leon-powiedziała szybko po czym pocałowała mnie w policzek i wyszła.To jest właśnie cała Francesca.Jest dla mnie jak młodsza, a właściwie starsza siostra.To ona opiekowała się mną, a nie ja nią.Podniosłem się i wyszedłem z domu.Podążałem do najbliższego mi sklepu aby zrobić zakupy.Gdy doszedłem wziąłem wózek i ruszyłem w świat promocji i wyprzedaży.Wziąłem najpotrzebniejsze rzeczy i zapłaciłem po czym wyszedłem.Po 10 minutach byłem w domu, gdzie nie czekając na nic podgrzałem sobie mrożone frytki.Wyszły jak zawsze cudownie.W końcu frytki w wykonaniu Leona Verdasa muszą być przepyszne.Gdy skończyłem jeść poszedłem wziąć prysznic, aby potem położyć się do łóżka i zasnąć.Gdy w nocy spałem mój telefon dzwonił nie ubłagalnie.Podniosłem komórkę i spojrzałem na wyświetlacz.Nie to nie możliwe.To nie może być ona.Skąd ona ma mój numer?Nie będę odbierał.Sądziłem, że to wariatka, ale myliłem się Angela jest nieobliczalna.Dzwoni do mnie w środku nocy i wysyła wiadomości typu:
Śpij smacznie kochanie<3-od Angela.
Jeszcze wysyła mi swoje zdjęcia.Ona jest chora.
Zignorowałem to i po prostu poszedłem spać.Tym razem już nikt mi nie przeszkodził.
______________________________________________________________________________
Przepraszam za taką beznadzieję i za wiele, wiele błędów.
5 komentarzy=Next.
Nie chciałam tego robić, ale chcę coś sprawdzić.
Pozdrawiam moich wiernych fanów.
Tini Blanco.
Example 3
Subskrybuj:
Posty (Atom)