czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział IV

Violetta
Witaj Buenos Aires!Tak bardzo tęskniłam!Nareszcie udało się nam dotrzeć do Buenos Aires.Lecieliśmy jakieś 6 godzin.Z resztą nie liczyłam, bo prawie cały lot przespałam.Diego musiał oczywiście wynająć prywatny samolot, bo przecież nikt nikt nie może na mnie patrzeć,mówić do mnie.Powiedział mi, że w Buenos Aires mogę spotykać się z Francescą,ale jeżeli pisnę komuś słówko zabije mnie.W sumie byłoby to dobre wyjście.
-Pospiesz się!-krzyknął zdenerwowany Diego otwierając mi drzwi do limuzyny.Szybko wsiadłam i ruszyliśmy do miejsca zamieszkania.Cała droga do domu przebiegła w ciszy.Diego co chwilę spoglądał na mnie spod ciemnych okularów przeciwsłonecznych.Po chwilę ujrzałam przepiękny dom.Jednak moim zdaniem był trochę za duży.Po co nam taki duży dom?Ja chciałabym taki skromny i przytulny domek gdzieś na plaży, a nie na jakimś odludziu.Diego pośpiesznie wysiadł z pojazdu i od razu pobiegł do domu.Ja wyciągnęłam swoje walizki i również ruszyłam w stronę budynku.Weszłam po schodach i otworzyłam drzwi, a tam ujrzałam przepiękny salon.Gdy skończyłam zwiedzać kuchnię łazienki,pokoje, Diego podszedł do mnie i zaczął mnie całować po szyi.
-Mrrr-mruknął.-A widziałaś sypialnie?-zapytał po między pocałunkami.
-Nnie, jeszcze nie-powiedziałam jąkając się.
-Chodź wypróbujemy łóżko-powiedział z tym swoim chytrym uśmieszkiem.No i robiliśmy tak, jak powiedział.Znowu.
Leon
-Tak,tak na pewno przyjdę-mówił do Pablo.Dziś mieli się wszyscy spotkać w studiu.To takie jakby....spotkanie klasowe.Przyjdą wszyscy, którzy znajdują się w Buenos Aires, i którzy potwierdzili swoje przybycie.Czyli na pewno Francesca,Marco,Camila,Broduey,Maxi,Naty,Federico,Andres i Ludmiła.Pablo już od tygodnia prosi go, aby przyszedł.Po co?Tego niestety nie wie nikt.Każdy ma kogoś, tylko nie on.No, ale to w sumie jest moja wina-pomyślał.Będę wyglądał jak idiota.Będę trzymał się blisko Fede i jego kohanej żony Ludmiły.Są razem tacy szczęśliwi.Wiem również jak ciężko jest Federico.Od 2 lat starają się o dziecko i nic.Ludmiła przechodziła już depresję.Pamiętam, że wtedy Federico był przy niej.Nie odstępował jej na krok.Dbał o nią,troszczył się.
-Przepraszam-powiedziałem beznamiętnie, gdy wpadłem na kogoś na korytarzu.
-To ty?-spytała.Dopiero teraz spojrzał na nią.
-Kathy?Co ty tu robisz?-zapytał.
-No wiesz podobno mam tutaj pracować-uśmiechnęła się szeroko.-A ty?-zapytała.
-Ja też tu pracuję.-powiedziałem.-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?-spytałem.
-Nie miałam pojęcia, że tu pracujesz-odpowiedziała.
-Będziesz tu pracować jako kto?-zapytał z ciekawością.
-Jako trzeci nauczyciel tańca.Podobno jest tu masa uczniów i nie dają sobie z nimi rady.-powiedziała, a on zamarł.
-Ja też uczę tańca-powiedział z entuzjazmem.
-Czyli będziemy razem pracować-powiedziała posyłając mu jeden ze swoich uroczych uśmiechów.
Cieszyłem się z tego.W końcu jakaś normalna osoba w studio.Ale zaraz, zaraz.Ona będzie pracować ze mną i Angelą?O boże!Dwie na jednego?To niesprawiedliwe.
Francesca
Marco,Marco,Marco!-krzyczała dziewczyna.
-Co się stało?!-wbiegł zaniepokojony.No tak przecież ona wkrótce ma urodzić.Ma prawo do tego, aby być zdenerwowanym.
-Violetta wróciła!-powiedziała, a raczej krzyknęła.
-Co?-zapytał z niedowierzaniem.
-Popatrz!-powiedziała pokazując telefon komórkowy, otwarty na wiadomościach.
Od Vilu: Fran czy możemy się spotkać?Wszystko Ci wyjaśnię.Nasze ulubione miejsce w parku.Zrozumiem jeżeli nie przyjdziesz.
-Marco co ja mam zrobić?-zapytała zdenerwowana.
-Fran uważam, że powinnaś się z nią spotkać-powiedział po chwili.-Wszystko sobie wyjaśnicie.Nadal możecie być przyjaciółkami-dodał.
-Marco, ja nie wiem czy będę potrafiła jej ponownie zaufać.Jeżeli znowu kogoś skrzywdzi?Leon jest dla mnie jak brat.Tyle się przez nią nacierpiał.-powiedziała smutna.
-Ej,kotku.-powiedział słodko.-Jeśli tego nie zrobisz, możesz potem żałować do końca życia-powiedział poważnie.-Musisz spróbować-dodał.
-Dobrze spróbuję-powiedziała uśmiechnięta.Założyła swoje ulubione buty na niewysokim koturnie, dała buziaka Marco i wyszła na spotkanie z kim? Z przyjaciółką?
Violetta
Siedziała na ławce oczekując przyjścia Francesci.Lecz po chwili zwątpiła w to, że ona w ogóle przyjdzie.
Co ja sobie myślałam?Że tak po prostu przyjdzie?Jestem taka głupia-pomyślała wstając z ławki.Założyła torebkę na ramię i zaczęła iść w stronę mieszkania.
-Vilu?-zapytał ktoś nagle.Violetta odwróciła się i ujrzała Francesce we własnej osobie.Zauważyła, że jest w ciąży.W końcu nie dało się tego nie zauważyć.Podeszły bliżej siebie i stały w ciszy.Nagle Francesca zaczęła płakać ze szczęścia, ale i z tęsknoty.Violetta na ten widok również się rozpłakała.Francesca podeszła i przytuliła dziewczynę.
-Tak za tobą tęskniłam-powiedziała płacząc Violetta.
-Ja za tobą też-powiedziała.
-Francesco ja-zaczęła.
-Nic mi nie wyjaśniaj.To sprawa między tobą, a Leonem.Ja się w to nie mieszam-przerwała jej.
-Ale musisz mi opowiedzieć, gdzie ty  w ogóle byłaś-powiedziała Francesca.
Całą godzinę spędziły na opowiadaniu sobie co działo się przez te lata.
-Violu zapomniałabym!-krzyknęła nagle Francesca.-W studio jest spotkanie dawnych uczniów-wyjaśniła.
-Chodź!-krzyknęła.
-Ja nie mogę-powiedziała smutna.
-Nie wygłupiaj się chodź-powiedziała i pociągnęła ją za rękę.
-Czekaj muszę wziąć coś z domu-powiedziała i pobiegła do domu.Jej dom był bardzo blisko parku, więc nie zajęło jej to długo.Weszła do mieszkania, a tam zastała Diego.
-Cześć-powiedziała.
-Hej myszko-odpowiedział.
-Diego jja chcciałabym wyjść do studio na spotkanie dawnych uczniów-powiedziała jąkając się.
-To ja pójdę z tobą-powiedział z chytrym uśmieszkiem chwycił ją za rękę i oboje wyszli.Dotarli do miejsca, gdzie Violetta zostawiła Francescę.Fran  nie była zadowolona na jego widok.
-Francesca-krzyknął.-Kopę lat-dodał zadowolony.
-Cześć Diego-powiedziała z bladym uśmiechem.Do studio musiała iść z Diego, bo Francesca poszła po Marco.Studio wyglądało dokładnie tak jak je zapamiętała.Kolorowe,pełne życia i utalentowanych ludzi.W środku nic się nie zmieniło.Na ścianie dostrzegła plamę, którą 7 lat temu zrobił Gregorio. Nagle w kieszeni Diego zaczęła dzwonić komórka.
-Za chwilę wrócę-rzucił odchodząc.Zaczęła rozglądać się po wszystkich salach gdy nagle z jednej wychodził nie kto inny jak nasz kochany Andres z kontrabasem i pech chciał, że dziewczyna wpadła na niego.Przygotowała się na bolesne zetknięcie z ziemią jednak ktoś uchronił ją przed tym nieszczęściem.
Gdy popatrzyła w zielone oczy bohatera wiedziała, że to on.Nikt nie miał tak pięknych oczu.Mogłaby godzinami wpatrywać się w nie bezustannie.Nie wiedziała zrobić.
-Cześć-powiedział beznamiętnie.
-Cześć-odpowiedziała.Wstała i otrzepała się.
-Dziękuję, że mnie złapałeś-powiedziała i uśmiechnęła się.
-Nie ma za co-odpowiedział i posłał szatynce blady uśmiech.-Co ty tu ro..-nie dane było mu dokończyć, bo ktoś mu przerwał.
-Leon!-krzyknęła Angela podchodząc pospiesznie do nich.-Mieliśmy poćwiczyć układ zapomniałeś?.Tylko ty i ja-powiedziała uwodząco.-Chodź-powiedziała i wystawiła do niego rękę.Szatynka poczuła się lekko zazdrosna.Jednak Leon wyprzedził Angelę i znudzonym krokiem ruszył do sali tańca.W pewnym momencie zatrzymał się i powiedział:
-Teraz nie ma na to czasu.Poćwiczymy później.
-Ale
-Chodźcie już-przerwał jej Pablo wychodząc na korytarz.Wszyscy ruszyli do głównej sali.
-Violetta?-wszyscy powiedzieli równocześnie oprócz Leona,Francesci i Marco, którzy już wcześniej mieli okazję zobaczyć się z panną Castillo.
-Bardzo nam miło, że nas odwiedziłaś.Na ile przyjechałaś?-zapytał Pablo.
-Na stałe-powiedziała, co przykuło uwagę zielonookiego.
-To świetnie-powiedział.-Potem zajrzyj do mojego gabinetu mam dla ciebie propozycję-powiedział i uśmiechnął się.
-Vilu!-krzyknęła Camila, Naty i Ludmiła, gdy Pablo skończył mówić.Wszystkie podeszły i przytuliły dziewczynę.
-Później będzie czas na uściski, teraz może coś zaśpiewamy?-zapytał Federico.Violetta popatrzyła na niego z miną No wiesz co?, a ten promiennie uśmiechnął się do niej.
-Federico ma rację-powiedział Pablo.Po chwili dołączył do nich Diego, a Pablo wygłosił prawie identyczną przemowę.Diego zauważył Leona i chcąc wzbudzić w nim zazdrość
objął Violettę w pasie i pocałował w policzek.Szatyn wyraźnie posmutniał. Nagle Camila zaczęła śpiewać.I po chwili wszyscy do niej dołączyli.Wszyscy oprócz szatyna, który wyszedł.Violetta postanowiła ruszyć za nim pod pretekstem, że musi iść do toalety.Ukryła się z ścianą i zaczęła go obserwować.Szatyn założył ręce za kark.Dziewczyna wiedziała co to znaczy.Był wyraźnie zdenerwowany.Zaczął chodzić tam i z powrotem, a po chwili wypuścił powietrze z ust.Nagle zauważył, że ktoś ukrywa się za ścianą.Zaczął bliżej podchodzić, a szatynka schowała się całkowicie, mając nadzieję, że Leon odpuści i pójdzie dalej.Jednak myliła się, więc zaczęła iść na przód jak gdyby nigdy nic.Po chwili oboje wpadli na siebie.
Leon
-Śledzisz mnie?-zapytał zdezorientowany szatyn.
-Nie jja ttylko chcciałam-zaczęła, ale nie dane jej było dokończyć.Wszystko zaczęło się trząść.Nagle sufit zaczął pękać.Aż wszystko runęło, a Violetta wylądowała na Leonie.Była tak ciasno, że Violetta nie mogła się ruszyć.Ich twarze były tak blisko siebie.
-Nic ci się nie stało?!-zapytał zaniepokojony.
-Nie tylko nie mogę  się ruszyć-odpowiedziała.Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę, aż w końcu Leon postanowił przerwać niezręczną ciszę.
-Ty przynajmniej miałaś miękkie lądowanie-zaśmiał się, a ona to odwzajemniła.Tak bardzo za nią tęsknił.Za jej uśmiechem,głosem.Za wszystkim związanym z nią.Tak bardzo chciał ją teraz pocałować.Była tak blisko, że stykali się czubkami nosów.Jednak teraz było coś ważniejszego.Ona.Bał się o nią.Naciskał na nią ciężki przedmiot.W końcu ściana nie waży 4 kilogramy, ale więcej.Zdecydowanie więcej.Wyciągnął ręce do przodu i lekko starał się unieść ścianę, która sprawiała ból dziewczynie.
-Dziękuję-wyszeptała i uśmiechnęła się do niego.
-Zaczekamy na pomoc-odpowiedział.On zbliżył się do niej i lekko musnął jej usta.Ona pocałowała go namiętnie.
-Leon tak tęskniłam.Kocham cię-powiedziała szczęśliwa.Zbyt piękne by było prawdziwe.
-Gdzie mieszkałaś?-zapytał wracając do rzeczywistości. -O przepraszam, gdzie mieszkaliście?-zapytał ponownie z nutką irytacji w głosie.-Jeżeli oczywiście można wiedzieć-dodał.
-W Madrycie-odpowiedziała speszona.
-Nie widzę obrączki na twoim palcu-powiedział patrząc na jej prawą dłoń.
-Bo, my nie jesteśmy małżeństwem-odpowiedziała, a on odczuł ulgę.
-Przyjechałaś na stałe?-zapytał.
-Tak-odpowiedziała.
-Wiesz ja-zaczął.-Z resztą nieważne-dokończył.
Violetta
Nagle kawałek ściany zaczął unosić się powoli w górę,aż całkowicie go zdjęto.
-Dziękujemy-powiedziała do strażaka.
-Nic wam nie jest?!-zapytał zaniepokojony Pablo.
-Nie,wszystko w porządku-odpowiedział Leon.
-To było trzęsienie ziemi?-zapytała Violetta.
-Tak, chociaż bardzo rzadko się tu pojawia-powiedział Pablo.
-Kochanie nic ci nie jest?!-spytał (zaniepokojony) Diego.Jasne, bo on niby się o mnie martwił?Błagam udaje takiego opiekuńczego faceta.-Tak się martwiłem-powiedział i przytulił mnie.
Francesca
To było straszne.Marco natychmiast wyniósł mnie z budynku, aby nic nie stało się dziecku.Na szczęście byliśmy blisko drzwi wyjściowych.Zauważyłam Violettę, więc chciałam ją zapytać czy wszystko w porządku, ale ktoś mnie wyprzedził.Diego.Jak ja go nienawidzę.Przytulił ją do siebie, a gdy zauważył stojącego obok nich Leona pocałował ją.Leon, który do tej pory się nam przyglądał, odszedł.Mogłam się domyślić.Diego robi to wszystko tylko po to, aby wzbudzić w nim zazdrość.Po co dalej to robi?Przecież ma to co chciał.
-Wszystko w porządku?- zapytałam przechodzącego obok mnie Leona.Podszedł do mnie i westchnął.
-Tak wszystko w porządku-powiedział.Spojrzał na Diego, który chyba po raz trzeci pocałował Vilu.Machałam mu ręką przed oczami, ale on stał jak zahipnotyzowany.
-Ziemia do Leona!-krzyczałam.
-Co?-zapytał wracając do rzeczywistości.
-Pytałam czy na pewno wszystko w porządku-powiedziałam.
-Tak Fran, a z tobą?-zapytał.
-Wszystko dobrze-powiedziałam posyłając mu szczery uśmiech.
-Leon!-krzyknęła jakaś blondynka.Widziałam ją już dziś, rozmawiała z Pablo.Tylko kim ona jest i skąd zna Leona?
-Kathy!-krzyknął uradowany i objął dziewczynę.Czyżby coś się szykowało?
-Martwiłam się, że coś ci się stało-powiedziała zdenerwowana.
-Już spokojnie, nic mi nie jest-powiedział.Dopiero po chwili zorientowali się, że ja nadal tu stoję.
-Kathy to Francesca,Fran to Kathy-powiedział Leon przedstawiając nas sobie.
-Miło mi cię poznać-powiedziałam.
-Mi ciebie również-powiedziała posyłając mi promienny uśmiech.
-Muszę już iść, Marco na mnie czeka.Do zobaczenia-powiedziałam i uśmiechnęłam się po czym odeszłam.
-Idziemy?-zapytałam mojego męża, który siedział na ławce.
-Idziemy-odpowiedział i chwycił moją dłoń.
-Co dziś na kolację?-zapytałam.
-Co tylko zechcesz-odpowiedział.
-Jesteś kochany-powiedziałam i pocałowałam go.
-A jak przyjdziemy do domu zrobię ci masaż-dodał.
-Kim jesteś, i gdzie jest mój Marco?-zapytałam ze śmiechem.
-Twój Marco jest cały czas przy tobie-odpowiedział i razem ruszyliśmy do naszego mieszkania.
Violetta
-Diego możesz już przestać udawać?!-zapytałam zdenerwowana, gdy on po raz piąty zamierzał mnie pocałować.
-Nie podoba ci się to?Mi też nie-powiedział ze swoim chytrym uśmieszkiem.
-Violetta możesz na chwilę tu przyjść?-zapytał Pablo, który wyłonił się z drzwi od gabinetu.
-W domu to dokończymy-powiedział z groźną miną niemal szeptem.
-Tak już idę-powiedziałam i ruszyłam w stronę gabinetu.
-Chciałem z tobą porozmawiać-powiedział.
-O co chodzi?-zapytałam zaciekawiona.
-Szkody jakie wyrządziło trzęsienie ziemi na szczęście nie są takie wielkie-powiedział.-Może przejdę do sedna.-dodał-Chciałabym abyś tu pracowała-powiedział.-Jako nauczycielka tańca.-dodał ponownie.
-Pablo zaskoczyłeś mnie-powiedziałam.-Słyszałam, że jest już trzech nauczycieli od tańca, więc..-powiedziała.
-Wiem,wiem, ale studio zostało rozbudowane i w tym tygodniu zakończymy remont.Wystąpiły komplikacje przez trzęsienie ziemi, ale mam nadzieję, że to nic poważnego.Na liście jest bardzo dużo uczniów, a Angela nie radzi sobie, więc może zgodziłabyś się z nią pracować?-zapytał z nadzieją.Muszę zapytać Diego, a z drugiej strony taka okazja może się nie powtórzyć.
-Zgadzam się-powiedziałam.
-Tak się cieszę-powiedział uradowany.-Zajęcia możesz zacząć od następnego tygodnia-powiedział.
-Dobrze-powiedziałam.-Pablo niestety muszę już iść, Diego na mnie czeka-powiedziałam chociaż wcale nie miałam ochoty nigdzie z nim iść.
-Oczywiście-powiedział.-Do zobaczenia- dodał.Teraz muszę tylko powiedzieć o tym Diego, tylko jak?
_________________________________________________________________________________
Przepraszam,przepraszam,wiem, że obiecałam, że rozdział będzie niedługo, ale nie miałam internetu.
Dopiero dziś przyjechali i naprawili go.Okazało się, że coś tam nie łączyło i trzeba było jakiś kabel wymienić.Mam nadzieję, że się nie gniewacie.Rozdział jak zwykle do bani, ale trudno.Mam nadzieję, że wam się spodoba.Jaram się trzecim sezonem Violetty, a wy?
Pozdrawiam!
Tini Blanco <3







4 komentarze:

  1. Cudny!!! Naprawde swietny blog! Jestes super! Matko tez jaram sie 3 sezonem, ale twoim blogiem takze. Jestem leniuszkiem wiec wybacz ale za dlugi ten kom nie bedzie. Mam dosc Diega śmega! Weź juz polacz leonette!! Ploooose! Ja tak bardzo tesknie za leonetta. Sorka za bledy, ale jak juz wiesz komentarze na tym blogu dodaje z telefonu.
    Czekam na next kochana!
    Monika<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajmuje sobie miejscówkę. Wrócę później. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet nie wiem co napisać. Przepraszam?
      Nie..... To nie wystarczy.
      Nawet gdybym napisała to zyliard razy.
      Nawet nie wiesz jak strasznie mi wstyd....
      Strasznie strasznie mi przykro.
      Ale mogę Ci obiecać że od dzisiaj będę komentować na bierząco.
      Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. ;*

      Dobra a teraz do rzeczy.
      Viola wróciła do BA. Niestety z Diego. >.<
      Matko, jak ja go nienawidzę!!!!!
      Werdna małpa. Jejku, teraz jeszcze obrażam małpy.
      Zjebochlast jeden.
      Jak on śmie!?!?!?
      Denerwuje Leosia udając że kocha Vilu.
      Grrrrr. Szkoda, że jego ściana nie przygniotła.
      Świat by tylko na tym zyskał.

      A Leonetta. <3
      Oni muszą buc razem. W końcu się spotkali.
      Cieszę się że Violetta może przynajmniej może spotykać się z Fran.
      Kathy będzie pracować w studio. Tak strasznie się cieszę.
      Mam nadzieję, że Viola będzie zazdrosna. ^^
      Tak wiem jestem podła. Ale może poczuje sie tak jak Leoś sie czuł gdy widział ją z Diego.
      Leon tak dużo się wycierpiał, a Diego jeszcze go dobija.

      Szkoda że Fede i Lu nie mogą mieć dzieci.
      Kochany Marco. Fran to szczęściarą. ^.^

      Jak ty wpadłaś na ten fantastyczny pomysł z zawalającym się sufitem?!??!?!?!
      Cudowny. <3
      W ogóle cały rozdział jest fantastyczny bombowy boski cudowny no po prostu zajebisty!
      Ten rozdział jest najlepszy ze wszystkich.

      Wciąż nie mogę uwierzyć że ktoś tak młody potrafi tak pisać.
      Masz wielki talent.
      K
      Ko
      Koc
      Koch
      Kocha
      Kocham
      Kocham kocham i jeszcze raz kocham twojego bloga.
      Nie mogę doczekać sie nexta.
      Te amo
      Madzia<3

      Usuń
    2. PS Kiedy dodasz nexta? ;*

      Usuń

Example 3