sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział V

Przeczytaj notkę pod rozdziałem!WAŻNE!
_________________________________________________________________________________
Violetta
-Nie zrobiłaś tego!Nie mogłaś słyszysz?!-krzyczał na mnie.
-Diego ja,ja przepraszam, ale gdybym się nie zgodziła zaczęliby mnie wypytywać dlaczego-odpowiedziałam.
-Ty szmato!-krzyknął i uderzył mnie w twarz.
-Proszę nie-mówiłam płacząc.
-Co nie?!Co nie?! Zapłacisz za to!Pójdziesz do tej pracy, ale jeżeli się dowiem, że z kimś się spotykasz zabiję cię-powiedział.
-Diego proszę cię-powiedziałam jednak on wziął zamach i ponownie, tym razem zdecydowanie mocniej uderzył mnie w twarz.
Kilka dni później
Violetta
Sobota.Nienawidzę jej.Diego cały dzień jest domu.Oglądam właśnie telewizję.Moje rany na twarzy już się zagoiły.Na szczęście.No bo jak poszłabym do pracy?A jak ja już wyszłam z formy?Może nie umiem już tańczyć tak, jak kiedyś?A co jeżeli sobie nie poradzę?Będę pracować z jakimś mężczyzną.Nie pytałam o niego.No, bo po co?Czasem z nim, a czasem z Angelą.Nie znam jej.Pewnie jest mega utalentowana, a ja wyjdę tam na amatorkę.Stop!Muszę przestać o tym myśleć.Nie mogę się dołować.
-Kochanie wychodzimy!-krzyknął z pokoju Diego.Gdzie?!Boję się zapytać.-Idziemy do klubu-powiedział.
-Dobrze-odpowiedziałam i szybko pobiegłam do sypialni.Wiem, że Diego nie lubi czekać.Założyłam czarne leginsy oraz pomarańczową bluzkę.Do pokoju wszedł Diego.Zaczął mi się przyglądać.Podszedł do szafy i wyciągnął bardzo krótką, czarną sukienkę oraz wysokie, również czarne szpilki.
-Założysz to-powiedział, a raczej stwierdził.Co to ma być?!Nie założę tego.Pewnie spotkamy się z jego obleśnymi kolegami, którzy jak on odejdzie na chwilę będą się do mnie przystawiać.
-Załóż to słyszysz!Nienawidzę czekać!-krzyknął, a ja natychmiast pobiegłam do łazienki.Przebrałam się i związałam luźnego koka.
-Idziesz?!-zapytał poirytowany.
-Tak już-odpowiedziałam i ruszyłam do salonu, gdzie czekał na mnie, siedząc na kanapie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce przed wejściem zauważyłam Marco wraz z Federico.Diego zauważył ich i jak na złość ruszył w ich stronę ciągnąc mnie za rękę.
-Siema!-krzyknął do nich.Oni odwrócili się, ale nie byli zadowoleni na jego widok.Tak jakby się czegoś obawiali.
-Dieggo-powiedział jąkając się Marco.
-Co wy tu robicie?-zapytał.Co wy tu robicie?Naprawdę?Co to za pytanie?!
-My przyszliśmy tu z
-Jestem!-krzyknął przerywając Federico ktoś za nami.Odwróciłam się i zobaczyłam jego.Ściągał kask schodząc z czerwonego motoru.Wyglądał nieziemsko.Czarna skórzana kurtka idealnie do niego pasowała.Odłożył kask na siedzenie motoru i zaczął iść w stronę chłopaków.
-Oo-powiedział dostrzegając mnie i Diego.-Myślałem, że idziemy tylko my-powiedział wskazując na siebie, Federico i Marco.
-Ja i Vilu właśnie przyjechaliśmy.Przeszkadza ci to?!-zapytał Diego.
-Wiesz powiem
-To może już wejdziemy!-krzyknął Marco widząc pogarszającą się sytuację.
-Tak wejdźmy już-powiedział nie spuszczając wzroku z Leona.W klubie było jak zwykle mnóstwo ludzi, a zabawa tu nigdy nie miała końca.
-Chodźcie usiądziemy tam-powiedział Fede wskazując na trzy kanapy znajdujące się wokół niewielkiego stolika.Usiadłam z Diego, a na przeciwko nas, usiadł Leon.
-To ja pójdę po coś do picia-oznajmił Fede.
-Pójdę z tobą-powiedział Diego.Po chwili byliśmy tylko ja, Marco i Leon.Nagle w kieszeni Marco zaczęła dzwonić komórka.
-To Fran, odbiorę-powiedział i wyszedł na zewnątrz.Teraz zostałam tylko ja i Leon.Cudownie.
Przez dłuższy czas po prostu patrzyliśmy na siebie, to nam zupełnie wystarczało.Wyglądał jak młody bóg.Jest nieziemsko przystojny.Tęskniłam za nim jak cholera.Tak bardzo mi go brakowało.Chciałabym go teraz przytulić, pocałować, powiedzieć, że go kocham, ale nie mogę.
-Brakowało mi ciebie-palnęłam bezmyślnie.-To znaczy ciebie,Fran,Lu,Marco, Fede i reszty-wybrnęłam,jednak on chyba w to nie uwierzył.
-Mi też ciebie brakowało-powiedział widząc moje zakłopotanie.-To znaczy nam ciebie brakowało-poprawił się.
-Musisz dziś pewnie szybko wrócić do domu-powiedziałam.-No wiesz żona czeka.No i pewnie dzieci-dodałam widząc  jego zdziwienie.
-Nie mam żony,a tym bardziej dzieci-powiedział.
-No to narzeczona pewnie czeka-powiedziałam.
-Nie mam narzeczonej-odpowiedział.
-No to dziewczyna pewnie czeka-spróbowałam po raz ostatni.
-Nie-odpowiedział kręcąc głową, co mnie rozbawiło.
-Z czego się śmiejesz?-zapytał również śmiejąc się.
-Z ciebie-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Jestem już.Z czego się śmiejecie?-zapytał zdezorientowany Marco chowając telefon do kieszeni spodni.
-Z niczego-odpowiedział rozbawiony Leon.
-Jesteśmy już!-powiedział, a raczej krzyknął Fede niosąc w rękach napoje.Za nim szedł Diego, który rozmawiał przez telefon.
-Nie przyjdą -powiedział do mnie.-Moi koledzy-powiedział widząc zdziwienie Marco.
-Zatańczymy kochanie?-zapytał Diego.
-Dobrze-powiedziałam i po chwili oboje ruszyliśmy na parkiet.
Leon
To był zły pomysł, że tu przyszedłem.mam oglądać jak oni się obściskują?!Nie dziękuję.Tęskniłem za jej śmiechem.Wygląda wtedy tak uroczo.Zacząłem rozglądać się za nimi i po chwili ich znalazłem. Całował ją po szyi, rękach.Cały czas ściskał jej pośladki.
-Cudownie.Może niech rozbierze ją i zrobią to tu i teraz?!-zapytałem poirytowany.
-O co ci chodzi?-zapytał Marco.
-O to-powiedział Federico wskazując na Vilu i tego idiotę, którego imienia nie wypowiem.
-Aaaa.Wszystko jasne-powiedział Marco.
-Leon, gdybyśmy wiedzieli, nigdy byśmy tutaj nie przyszli z tobą-powiedział Fede.
-Wiem,wiem-powiedziałem odwracając wzrok.
-Ona nie wygląda jakby jej się to podobało-powiedział Marco po chwili przyglądania się im.Vilu była zła, a zarazem smutna.Muszę przestać o tym myśleć.Odwróciłem się i zacząłem pić swojego drinka.
Violetta
Wróciliśmy do stolika.Nareszcie.Wiem, że on robił to dlatego, aby wzbudzić zazdrość w Leonie.Po co?!Przecież Leon mnie nie kocha.Zraniłam go.Szczerze powiedziawszy.Pewnie ma mnie gdzieś.
Diego wziął drinka do ręki i zaczął pić.Po chwili wszyscy oprócz mnie byli pijani.Marco toczył się po podłodze i mówił coś o jakimś gumisiu, który koniecznie musi zjeść landrynki. Leon nie  był  pijany.Po chwili wstał, ściągnął kurtkę i ruszył na parkiet.Od razu przyczepiły się do niego dziewczyny.Nie dziwię się im.Takie ciacho.Gdybym mogła, to tu i teraz rzuciłabym się na niego.Zaczął tańczyć z jakąś blondynką.Puścili akurat wolną piosenkę.Ona zarzuciła ręce na jego szyję, a on objął ją w pasie.Zacisnęłam mocniej pięści.Nie ja wcale nie jestem zazdrosna.On ma prawo być szczęśliwy.Zasługuje na to, jak nikt inny.
Chociaż z drugiej strony....Nie!Violetta stop!Przestań!Zaczęłam stukać palcami z nerwów o stolik.Kiedy ta piosenka się skończy?!-zadawałam sobie to pytanie.Trwała zdecydowanie za długo, a oni zdecydowanie za długo tańczyli.Wrócił.Nareszcie.Popatrzył na mnie, jednak szybko odwrócił wzrok.Nie mogę jadę do domu.
-Fede jedziesz?-zapytałam Federico, który ruszał właśnie na parkiet.
-Nie, Lu po mnie ma przyjechać-odpowiedział.-No i przy okazji zabierze też Marco-dodał.
-Diego?-zapytałam.
-Jeszcze chwilę zostanę-powiedział.Wstał zbliżył  się do mnie i powiedział, a raczej wyszeptał mi do ucha.
-W domu się zabawimy.Pamiętasz?Za to pójdziesz do pracy.
Nie zwróciłam na to uwagi, tylko zaczęłam szukać wzrokiem Leona.Nigdzie go nie było, więc ruszyłam do samochodu.Nie mógł jechać motorem, bo Marco mówił mi, że zepsuł się-pomyślałam, gdy zobaczyłam jego motor stojący na parkingu.Włożyłam kluczyki do stacyjki i odpaliłam samochód.Gdy jechałam po chwili zobaczyłam Leona idącego chodnikiem.Zatrzymałam się i odsunęłam szybę, znajdującą się po prawej stronie samochodu.
-Wsiadaj-powiedziałam.
-Nie, przejdę się-powiedział patrząc przed siebie.
-Nie wygłupiaj się-powiedziałam nie dając za wygraną.Westchnął, ale po chwili namysłu wsiadł.
-Gdzie mieszkasz?-zapytałam.
-Skręć w prawo-powiedział.-Teraz w lewo-dodał, gdy posłusznie kierowałam się jego znakami.-W lewo-powiedział ponownie.-Teraz prosto.
Po chwili zobaczyłam przepiękny domek na plaży.Nie był duży, ale też nie mały.Był idealny.Taki jak sobie wymarzyłam.
-Tutaj?-zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak-powiedział.-Dzięki za podwózkę-powiedział posyłając mi uśmiech.Jego uśmiech jest jak hipnoza.Nie możesz oderwać od niego oczu.Ciekawe czy gdybyśmy byli razem, mielibyśmy już dzieci?Pewnie bylibyśmy już małżeństwem, albo byłabym jego narzeczoną.Mieszkalibyśmy tutaj i codziennie wieczorami chodzilibyśmy na spacer po plaży, aby mieć chwilę dla siebie.Do rzeczywistości sprowadził mnie trzask drzwi.Wysiadł?!Kiedy?!Leon pomachał mi na pożegnanie i ruszył do domu.Ja wycofałam samochód i również ruszyłam w stronę swojego mieszkania.Nie mogę się doczekać, aż pójdę do pracy.Tyle godzin bez Diego.Raj.Nagle samochód zatrzymał się.Włączyło się powiadomienie:Brak paliwa.Zapomniałam.Miałam jechać na stację, ale zapomniałam.Odwróciłam się do tyłu.Leon nie wszedł jeszcze do domu.Widziałam go.Patrzył na mój samochód z zaciekawieniem.Zaczął biec w moją stronę.
-Co się stało?-zapytał.
-Nie mam paliwa-odpowiedziałam.
-Przenocujesz u mnie-powiedział.
-Przejdę się-powiedziałam.
-Nie.Nie pozwolę ci iść po nocy.Pewnie kręcą się tu jakieś podejrzane typy-powiedział.
Diego mnie zabije.Wyślę mu sms'a, że jestem u Fran, bo zepsuł mi się samochód.Nie odczyta go, bo jest pijany, ale rano nie zarzuci mi, że nic mu nie powiedziałam.Jak pomyślałam, tak zrobiłam.Razem z Leonem zepchnęliśmy samochód na pobocze.
-Chodź-powiedział i ruszył w stronę domu.Dogoniłam go szybko i po chwili oboje byliśmy już w domu.Było tu pięknie.Kominek stojący w rogu ściany był przecudowny.Było tu tak przytulnie.
-Jesteś głodna?-zapytał mnie otwierając drzwi lodówki.Lekko pokiwałam głową na tak.
-Co powiesz  na pizzę?-zapytał.Znów pokiwałam głową na tak.Leon zamówił pizzę i już po dwudziestu minutach została nam dostarczona.Zjedliśmy ją, oglądając film.
-Łazienka jest u góry na lewo-oznajmił po kolacji.
-To ja idę się odświeżyć-powiedziałam, a on lekko uśmiechnął się do mnie.Weszłam po schodach i tak, jak powiedział skręciłam w lewo.Weszłam do łazienki i zobaczyłam ogromną wannę.Zawsze chciałam mieć wannę.Mogłabym się w niej odprężyć.Nalałam wody i weszłam do niej.Po skończonej kąpieli owinęłam się białym ręcznikiem.Wyszłam z łazienki, a tam zobaczyłam Leona.Gdy zobaczył mnie w samym ręczniku stanął jak wryty.
-Mogłabym pożyczyć od ciebie jakąś koszulę?-zapytałam dość głośno.
-Oocz,oczywiście-powiedział jąkając się.Wyciągnął zieloną koszulę z szuflady i podał mi ją do ręki.
Weszłam do łazienki i przebrałam się w nią.Była trochę długa, ale to dobrze, bo nie miałam spodenek.Rozpuściłam włosy,zmyłam makijaż i ponownie wyszłam z łazienki.
-Ślicznie wyglądasz-powiedział Leon, gdy mnie zobaczył.
-Dziękuję-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Ty śpisz w sypialni, a ja prześpię się na kanapie-powiedział.-Sypialnia jest tam-dodał wskazując na białe drzwi.Nie czekałam tylko ruszyłam do niej i położyłam się na łóżku.Było bardzo wygodne.Wtuliłam się w poduszkę.Pachniała nim.Jego perfumami.Jeszcze mocniej wtuliłam się w nią.Nie mogłam zasnąć.Po 30 minutach usłyszałam, że Leon wychodzi właśnie z łazienki.Wszedł do pokoju, w którym właśnie przebywałam.Postanowiłam udawać, że śpię.Podszedł do mnie i poprawił kołdrę tak, aby nie było mi zimno.
Po chwili poczułam jego palce na mojej twarzy.Delikatnie opuszkami palców założył mi włosy za ucho.Pocałował mnie w policzek i poszedł.Dotknęłam miejsca, w którym mnie pocałował.Może on jednak nadal mnie kocha?
_________________________________________________________________________________
Przepraszam,przeprasza,przepraszam,przepraszam,przepraszam.
Mogłabym tak przepraszać z milion razy, bo nic nie usprawiedliwi tego, że nie dodałam rozdziału.
Ale moja mama powiadomiła mnie o piątej rano, że jedziemy nad morze.To miała być taka niespodzianka na moje urodziny.No i pojechałam z myślą, że będzie tam internet.Jak bardzo się jednak pomyliłam.Zero internetu.Jakaś masakra.Rodzice zabrali mi telefon oraz laptopa i nie pozwolili mi ich używać, bo uważają, że za dużo siedzę na internecie.Że ja?!
Obiecuję, że to już nigdy się nie powtórzy.
Życzę miłego czytania.
Tini Blanco<3

5 komentarzy:

  1. Zajmuje sobie miejscóweczke. Wrócę jutro. ;*
    Te amo
    Madzia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powracam, tak jak obiecałam. ;*

      Nawet nie wiesz jakiego miałam banana jaz zobaczyłam że dodałaś rozdział.
      Codziennie sprawdzałam czy nie dodałaś rozdziału.
      Wiesz że już zaczęłam się bać, że zawiesiłaś bloga...
      Przerażenie na maksa. Palpitacja serca gwarantowana. ;*

      Dobra a teraz co do rozdziału.
      No co ja mam ci napisać boski świetny zarąbisty wspaniały, ty chyba już o tym wiesz. Prawda?
      A jak nie wiesz to cię kochana informuje. Rozdział boski świetny zarąbisty wspanialy cudowny. Jak każdy z resztą. ;*

      Wiesz to powoli robi się nudne, ta twoja idealność.
      Nie no żartuje;*

      Początek okropny to znaczy fantastycznie napisany. Tyle emocji wszystko takie prawdziwe. Ale to było straszne. Nie wyobrażam sobie przechodzić to przez całe życie. Takie traktowanie. Moim zdaniem mężczyzna który uderzy kobietę na zawsze przestaje być mężczyzną a staje się śmiecie.
      Następnie impreza. Biedny Leoś. Musiał patrzeć jak Nie Diego przywala się do Violi.
      Nie wyobrażam sobie tyle wycierpieć.
      Ale właśnie to jest prawdziwa miłość. Nawet jeżeli została zraniona wystawiona na próbę to ona i tak przetrwa. A oni kochają się naprawdę.
      Ulubiona część rozdziału. Zazdrosna Viola ^.^
      Leoś mogłeś przetańczyć z tą blondynką jeszcze jedną piosenkę.

      A końcówka rozdziału przepiękna.

      Cały rozdział ZAJEBISTY.
      Ale szczerze ci powiem że na miejscu Leona nie chciałabym a raczej nie potrafiłabym kolegować sie z Violettą.
      Po tym jak bardzo go skrzywdziła.
      Jestem ciekawa jak oboje zareagowują na to że mają razem pracować. A wątpliwości Violki było zarąbiste.
      Z rozdziału na rozdział coraz bardziej zakochuje sie w twoim stylu pisania i w tej historii.
      Kochana uzależniasz. ;*
      Nie modę doczekać sie nexta.

      Miałaś urodziny. Sto lat. Tak wiem, spóźnione życzenia. Spóźnione ale szczere. Spełnienia marzeń ;* Duuuuuuuuuużo zdrowia i weny oczywiście;* <3

      Z niecierpliwością czekam na nexta ;*

      Usuń
    2. PS Przepraszam za błędy pisze na telefonie. ;*

      Te amo
      Madzia <3

      Usuń
    3. Dziękuję za życzenia ;*
      Pozdrawiam! :)
      Te amo :*
      Tini Blanco

      Usuń
  2. Ale zajebisty!!!! On cie kocha vilu!! Laska sory ze nie komentowalam, zepsul mi sie telefon :/. Jaki ten blog jest cudny! Kocham cie leos ale mogles jej powiedziec ze wciaz ja kochasz!!! Prosze nie koncz bloga :(. Blagam... i wszystkiego najlepszego.
    Monika<3

    OdpowiedzUsuń

Example 3