Studio.Leon myśl o tym, że masz iść teraz do pracy, nie myśl o niej.Nie myśl o jej ślicznych oczach,nie myśl o jej cudownym uśmiechu,nie myśl o tym, że chciałbyś ją przytulić i pocałować.Nie myśl o tym, że chciałbyś jej powiedzieć, że ją kochasz, zawsze kochałeś.Pomimo, że tak bardzo cię zraniła ty, nie umiesz przestać jej kochać.Tak słodko wyglądała, gdy spała tamtego wieczoru.Tak muszę iść do studio, muszę iść do studio.Przynajmniej tam się czymś zajmę i nie będę myślał o niej.Dziś ma przyjść jakaś nowa nauczycielka tańca.Gdy zadzwonił Pablo i mi to powiedział, odczułem ulgę, że nie będę musiał pracować z Angelą.Sprawiedliwość nastała.Mogę pracować z każdym byle nie z Angelą.Podszedłem do kalendarza, aby zerwać kartkę z miesiącem kwiecień.Maj piękny miesiąc.Urodziny Violetty.Przestań o niej myśleć Verdas!No, ale rzeczywiście 17 maja urodziny najpiękniejszej kobiety na ziemi.W całym wszechświecie.Nie ze mną jest coś nie tak.Powinienem pójść do psychiatry, bo ja mam chyba obsesję na jej punkcie.
Nagle zadzwonił mój telefon.
-No cześć Fede co chciałeś?
-Idziesz dziś do pracy?-zapytał.
-Tak-odpowiedziałem.
-Wiesz, że przyjdzie nowa nauczycielka?-zapytał ponownie.
-Nie jesteś nowicjuszem.No pewnie, że wiem-odpowiedziałem znudzony.
-Wiesz kto to?-zapytał.
-Nie, a ty?-zapytałem.
-Nnie,nnie-odpowiedział ze śmiechem.
-A tobie co?-spytałem zdziwiony.
-Nic-odpowiedział nadal śmiejąc się.
-Dobra Fede muszę niestety przerwać tę bardzo interesującą rozmowę.Cześć-powiedziałem i rozłączyłem się.Coś ukrywa-pomyślałem.Nigdy się tak nie zachowywał.O czym ja myślę?Czekaj wróć. Przed tym (ważnym) telefonem myślałem o czymś.Tak myślałem o Violetcie.
Zjadłem śniadanie w stylu Leona Verdasa, czyli w biegu.Okazało się, że mój zegarek źle idzie. I jestem już spóźniony pięć minut.Umyłem zęby i ruszyłem, a raczej wybiegłem z domu.Pojechałbym motorem, ale na ostatniej imprezie jakieś dzieciaki go popsuły.W ich wieku byłem taki sam, więc nie mam do nich żalu.Jeszcze tylko jakieś sześć minut biegu.Gdy dotarłem (nareszcie) do studio wszedłem do szatni i przebrałem się w czarną koszulkę i dresowe,szare spodnie.Ruszyłem do sali tańca.
-Jeden, dwa,trzy,cztery-mówiła kobieta.Nie, nie ja skądś znam ten głos.To nie może być prawda.Starałem się po cichu wejść do sali tak, aby nikt nie zauważył.
-Jednak te cholerne drzwi nie umieją się cicho zamykać!Wszyscy odwrócili się w jednym momencie.Czy ja to powiedziałem na głos?Cholera!
-Leon co ty tutaj robisz?-zapytała Violetta.Co ja tutaj robię?!Co ty tutaj robisz?!Błagam, cofam słowa "mogę pracować z każdym byle nie z Angelą".Cofam je.Nie, nie, nie i nie!Nie dość, że w domu cały czas o niej myślę ,to jeszcze w pracy będę musiał się z nią widywać.Sprawiedliwość nastała.Te słowa także cofam!Wróciłem do rzeczywistości,a tu co?Violetta macha mi swoją drobną dłonią przed twarzą.
-Żyjesz?-zapytała.
-Tttak-odpowiedziałem jąkając się.
-Co ty tutaj robisz?-zapytała ponownie.
-Jjja tutaj pracuję-odpowiedziałem.-Jako nauczyciel tańca-dodałem.Nie wyglądała na zadowoloną, ale również nie wyglądała na niezadowoloną.Jej twarz nic nie wyrażała.
-Czyli będziemy razem pracować-powiedziała i uśmiechnęła się.Ja też bardzo, bardzo się z tego cieszę.
-Zaczynamy?-zapytała.
-Tak-odpowiedziałem.
-Koniec przerwy-krzyknęła dziewczyna.-Ułożyliśmy już trochę układu-powiedziała.-Chcesz zobaczyć?-zapytała.Kiwnąłem głową na tak.
Zaczęła tańczyć.Wyglądała jak anioł.Przez chwilę wydawało mi się, że ma skrzydła i potrafi latać.Układ był świetny.O wiele, wiele lepszy niż te, które wymyślała Angela.No przecież, bo Angela w ogóle ich nie wymyślała.
-I jak?-zapytała gdy wszyscy wraz z nią skończyli.
-Jest świetny-powiedziałem zgodnie z prawdą.
-I jak wam idzie?-zapytał wchodząc do sali Pablo.
-Świetnie-powiedziałem.
-Odpocznijcie-powiedziała Violetta do uczniów.
-Byłem dziś zaskoczony, że przyszłaś dziś tak wcześnie-powiedział kierując swoje słowa do Violetty.
-Chciałam poćwiczyć-odpowiedziała.
-A ty Leon kiedy przyszedłeś?-zapytał.
-Yyy, no wiesz Pablo ja
-Pięć minut po mnie-przerwała mi szatynka.
-Aż tak wcześnie-zapytał nie kryjąc zdziwienia.
-No wiesz, chciałem zrobić dobre wrażenie na nowej nauczycielce nie wiedziałem,że to Violetta-wybrnąłem.
-Wiesz,że dziś masz o dwunastej zajęcia z Angelą-powiedział.
-Co?-zapytałem zdziwiony.
-Nie wiedziałeś?-zapytał.
-Nie-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-No to teraz już wiesz-powiedział.
-Ale
-To może pokażecie ten układ?-przerwał mi.
-Oczywiście-powiedziała Violetta.Podeszła włączyła muzykę i zaczęliśmy tańczyć.
-Rzeczywiście idzie wam świetnie-powiedział, gdy skończyliśmy.
-Nie lubisz Angeli?-zapytała mnie, gdy szliśmy w kierunku szatni.
-Mało powiedziane-odpowiedziałem zatrzymując się.
-Jest, aż taka zła?-spytała ponownie.
-Tak-odpowiedziałem prosto z mostu.
-Dlaczego?-zapytała.
-Sama się przekonasz-powiedziałem i zaśmiałem się.
-Zajęcia z nią mam jutro-powiedziała.
-No, więc przekonasz się dlaczego jest, aż taka zła-odpowiedziałem.
-Muszę już iść-powiedziała.-Cześć-dodała i ruszyła do szatni.Ja również ruszyłem do szatni, gdzie zabrałem mój sweter i wyszedłem ze studio.
-Leon!-krzyknął ktoś.
Violetta
Wzięłam swoją torebkę i ruszyłam w kierunku wyjścia.Zamurowało mnie, gdy zobaczyłam, że jakaś blondynka wiesza się na szyi Leona.Mówił, że nie ma nikogo.Przeszłam obok nich obojętnie.Odwróciłam się i co zobaczyłam?Śmiali się razem.Ślicznie razem wyglądają.Chciałabym być na jej miejscu, no ale cóż...
Takie życie.W oddali zobaczyłam Fran,Lu,Naty i Cami.Gdy zobaczyły mnie uśmiechnęły się i pomachały mi.
-Vilu!-krzyknęła Cami podbiegając do mnie.
-Właśnie po ciebie szłyśmy-powiedziała Ludmiła,przystając obok mnie.
-Po co?-zapytałam zdziwiona.
-Idziemy na zakupy,a ty idziesz z nami-powiedziała Naty.
-Dziewczyny ja nie mogę-powiedziałam i spuściłam głowę w dół.
-Vilu nie gadaj tyle tylko chodź-powiedziała Lu i chwyciła mnie za rękę.
-Lu ja naprawdę nie mogę.Diego na mnie czeka.Może następnym razem.-powiedziałam.
-Obiecujesz?-spytała Francesca.
-Tak-powiedziałam próbując się uśmiechnąć, jednak na mojej twarzy pojawił się grymas.
-To do zobaczenia-powiedziała Cami i przytuliła mnie.
-Do zobaczenia-powiedziałam.Patrzyłam jak odchodziły.Radosne i uśmiechnięte.Cieszą się życiem, a ja?Nie mogę.Gdy rzekomo spędziłam noc u Fran, Diego zabronił mi gdziekolwiek wychodzić.Jedynie do pracy.
Nagle zakuło mnie coś na dolnej części brzucha.Siniak-pomyślałam.Ten, którego nabyłam ostatnio podczas kłótni z Diego.Zobaczyłam, że pod naszym domem stoi czerwony samochód.Weszłam do domu i usłyszałam dziwne dźwięki.Dochodziły z sypialni.Domyśliłam się,że to Diego.Znowu przyprowadził jakąś dziewczynę.Mam już dość.Do czego ja jestem mu potrzebna?!Postanowiłam wyjść.Nie wie, że już wróciłam.Będzie myślał, że nadal jestem w pracy.Ruszyłam.Gdzie?Po prostu przed siebie.Dlaczego nie mogę żyć normalnie?!Spotykać się z przyjaciółmi,mieć kochającego chłopaka.Dlaczego?!Co źle zrobiłam?!Gdzie popełniłam błąd?!Z moich oczu zaczęły wylewać się łzy.Nie mogę już tak żyć.Nie chcę.

Dlaczego to tak boli?!Przyspieszyłam.Nagle wpadłam na kogoś.Spojrzałam w górę i zobaczyłam jego.Gdy zobaczył moją zapłakaną twarz zaniepokoił sięWtuliłam się w niego bez wahania.Dlaczego?Nie wiem.Może z przyzwyczajenia.Może dlatego, że to
zawsze mnie uspokajało.Objął mnie i wtedy poczułam się tak, tak
bezpiecznie.O nic nie pytał.Wiedział, że w tym momencie nie chcę rozmawiać.Za to go kochałam.Rozumiał mnie jak nikt inny.Nie rozumiałam dlaczego pomimo, że tak bardzo go zraniłam on nadal potrafił ze mną rozmawiać,uśmiechać się do mnie.Nie oczekiwałam tego od niego.Sam to zrobił.Wybaczył mi?A może nigdy go nie straciłam?
-Przepraszam-powiedziałam, gdy oderwałam się od niego.
-Nie masz za co przepraszać-powiedział.-Co się stało?-zapytał.
-Nie chcę o tym rozmawiać przepraszam-powiedziałam.
-Rozumiem-powiedział.Nie płacz już-dodał i otarł kolejną łzę, która spływała po moim policzku.
-Co ty tu robisz?-zapytałam.
-Szedłem właśnie na trening.Federico poprosił mnie,abym z nim tam poszedł.Lu mu kazała, a on nie chce tam chodzić.Podobno pracuje tam jakiś homo, który się do niego przystawia.Więc muszę iść z nim.No, bo czego nie robi się dla przyjaźni-powiedział.Uśmiechnęłam się.-Czekałem na ten uśmiech-powiedział i również się uśmiechnął .

-Muszę już iść-powiedziałam.
-Ja też.Sama wiesz, że Fede nie lubi zbyt długo czekać, a później mam jeszcze zajęcia z Angelą.
-Tak,tak wiem-powiedziałam.
-Do zobaczenia-powiedział.
-Do zobaczenia-powiedziałam.Cóż czas wracać do domu-pomyślałam.Do Diego.Ona pewnie już pojechała.Przynajmniej mam taką nadzieję.
_________________________________________________________________________________
Ta dam! :D
Niespodzianka będzie trochę później niż oczekiwałam, ale mam nadzieję, że zaczekacie.
Kolejna część One parta już niedługo.
Życzę miłego czytania! :D
Te amo! <3
Tini Blanco<3