wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział XVI

2 dni później
-Proszę-powiedział podsuwając jej talerz pełen jedzenia.Obok postawił sok pomarańczowy w niebieskim kubku.
-Nie jestem głodna-odpowiedziała obojętnie odsuwając talerz.Szatyn usiadł obok niej i ciężko westchnął.Wziął widelec do ręki i wbił go w kiwi pokrojone na kostkę.
-Otwórz buzię-powiedział po czym uśmiechnął się do niej uroczo.Dziewczyna zaśmiała się.Nie umiała mu się oprzeć.Ta jego mina, ten uśmiech i te najcudowniejsze na świecie dołeczki.Lekko otworzyła usta, a po chwili zielony owoc znalazł się w nich.
-Przepraszam-powiedziała kiedy przełknęła kolejny kęs.
-Za co?-zapytał.
-Za moje zachowanie.Byłam niemiła dla ciebie.Byłam niemiła dla najważniejszej osoby w moim życiu-powiedziała po czym spuściła głowę w dół.
-Nie masz za co przepraszać-powiedział muskając ją palcami po policzku.Chciała powiedzieć kocham cię, ale w porę się opamiętała.Gdyby mu to powiedziała, on chciałby z nią być, ale ona nie mogła, bo był też Diego, który gdyby się o tym dowiedział skrzywdził by Leona i ją samą.
-Cieszę się, że jestem tutaj z tobą-powiedziała uśmiechając się do niego.
-Ja też-powiedział po czym przytulił ją.Jedna maleńka łza spłynęła po jej policzku.Nie mogła z nim być.Nie mogła mu powiedzieć, co tak naprawdę czuje.Tak bardzo chciałaby, aby Diego raz na zawsze zniknął z jej życia.Wiedziała jednak, że było to niemożliwe.To było jak marzenie, które nigdy nie miałoby się spełnić.


-Co oglądasz?-zapytała siadając obok zielonookiego na sofie.
-Zmierzch-odpowiedział.
-Zmierzch?-zapytała.
-Tak Zmierzch.
-Myślałam, że to tylko dla dziewczyn.W sensie, że chłopaków nie kręci takie coś-wyjaśniła.
-Dlaczego?
-Bo to film romantyczny, w waszym języku nuda.
-Nuda?Nigdy nie powiedziałbym, że Zmierzch to nuda.To po prostu Zmierzch.
-Ile razy powtórzyliśmy słowo Zmierzch?-zapytała.
-O czym my rozmawiamy?-zapytał śmiejąc się.
-Zawsze uważałam, że Bella była strasznie ładna w trzeciej części.
-Ty jesteś ładniejsza-powiedział patrząc na nią.Szatynka zarumieniła się.
-Ta, na pewno.
-Bella nie ma takich oczu jak ty.Mocno czekoladowych, w które można byłoby wpatrywać się godzinami.Nie ma takich cudownych włosów, które zawsze pachną czekoladą.Nie ma nawet takiego ładnego noska jak ty.Nawet jej usta nie pobiją twoich-powiedział patrząc jej w oczy.
-Słodki jesteś-zaśmiała się uroczo.
-Nie.To ty jesteś słodka-powiedział.
-Przestań, bo rumienię się przez ciebie-powiedziała lekko uderzając go w ramię.
-Kocham jak się rumienisz.
-Leon!-krzyknęła po czym zaśmiała się.Szatyn wziął pilot i przełączył na inny kanał.
-A oto wiadomości z ostatniej chwili-powiedział prezenter ubrany w niebieską koszulę.
-W hotelu ..... w Madrycie zostało znalezione ciało dwudziestotrzyletniego mężczyzny.Jest to Diego Dominguez. Jeden z najbardziej cenionych biznesmenów w tym kraju.Najprawdopodobniej popełnił samobójstwo.Policja rozpoczęła śledztwo, aby ustalić przyczyny i okoliczności jego śmierci.Więcej wiadomości na naszej stronie: www.fastnews.com-zakończył.
-Violetta-powiedział do zapłakanej już szatynki.Bez wahania przytulił ją do siebie.Nie mógł w to uwierzyć.Diego popełnił samobójstwo.
-Nie, to nie może być prawda-wydukała nadal płacząc.
-Cii,spokojnie Vilu-uspokajał ją Leon.Nie wiedział, co ma zrobić w takiej sytuacji.Mówić, że wszystko będzie dobrze?Płakać razem z nią?


1 miesiąc później
Kilka tygodni temu wszyscy pożegnali Diego.Violetta nie zobaczyła go.Widziała tylko trumnę.Nie mogła w to uwierzyć.To wszystko,wszystko stało się tak szybko.Dlaczego on się zabił?Cieszyła się z tego, że on nie żyje.Może to było egoistyczne i chamskie z jej strony, ale to on katował ją przez te wszystkie lata.To przez niego straciła dwoje dzieci.Nie było jej żal, że już nigdy go nie zobaczy.Wręcz przeciwnie cieszyła się, że ten sukinsyn raz na zawsze zniknął.Nie wiedziała jednak, co ma teraz robić.Co dalej robić ze swoim cholernym życiem?Powiedzieć wszystkim prawdę?Dlaczego wyjechała wtedy z Diego?Czemu tak zraniła Leona?Nie miała pojęcia.A może zacząć wszystko od nowa i zapomnieć o dawnym życiu?Tylko czy to będzie takie proste?


-Jak to wyjeżdżasz?-zapytała Włoszka siedząc na łóżku w sypialni szatynki.
-Muszę, muszę ochłonąć.Muszę to wszystko poukładać-powiedziała siadając obok niej.
-Violetta uważam, że powinnaś zostać tutaj.Tutaj masz nas, a tam?Tam będziesz zupełnie sama.
-Fran ja tak nie mogę.To wszystko,to wszystko to dla mnie za dużo.Mieszkanie tutaj w tym pustym domu mnie przytłacza,
-Nie musisz tutaj mieszkać.Możesz się wprowadzić do nas.Do mnie i do Marco-powiedziała.
-Nie i tak macie już dużo obowiązków na głowie,a ja, ja muszę zacząć wszystko od nowa-powiedziała zasuwając zamek walizki.
-A Leon?-zapytała dziewczyna.Brązowooka zagryzła nerwowo wargę.Właśnie tego się obawiała.Poczucia winy.Kochała go jednak coś zmuszało ją do wyjazdu.Musiała się z tym wszystkim uporać sama.
-Wiesz, że on cię kocha?-dodała Włoszka.
-Mam samolot o 16:00.Muszę już iść-zmieniła temat.-Pożegnam się jeszcze z resztą i wyjadę na jakiś czas-powiedziała.Francesca nie poznawała jej.Dlaczego tak bardzo chciała wyjechać?Przecież to tutaj miała rodzinę i przyjaciół.Tutaj był Leon, ten Leon, który tak bardzo ją kochał, a ona kochała jego.Więc dlaczego chciała to wszystko po prostu zostawić?


Lekko zapukała do drzwi domu zielonookiego.Nikt jednak nie otworzył jej.Zapukała ponownie.Nic.Zrezygnowana postanowiła odjechać bez pożegnania.Zawróciła i ruszyła w stronę samochodu.
-Violetta?-zapytał szatyn zaspanym głosem.Szatynka zatrzymała się.Miała nadzieję, że jednak ominie ją to pożegnanie.Słona łza spłynęła po jej różowym policzku.Szybko otarła ją i odwróciła się.
-Przepraszam, ale spałem.Coś, coś się stało?-zapytał patrząc na nią tymi swoimi pięknymi zielonymi oczami.
-Nie, po prostu...chciałam się pożegnać-wydusiła to z siebie.Szatyn zamarł.
-Jak to pożegnać?Wyjeżdżasz?-nie mógł w to uwierzyć.
-Nie na zawsze, a w sumie to nie wiem na ile.Muszę zacząć wszystko od nowa-powiedziała ocierając łzy spływające po jej policzku.
-Nie rób tego.Nie zostawiaj mnie ponownie-powiedział przygnębiony szatyn.
-Leon, nie utrudniaj tego.
-Nie Violetta.Nie pozwolę ci wyjechać.Chyba, że to, co stało się w ciągu ostatnich miesięcy nie miało dla ciebie znaczenia.
-Leon
-Mieliśmy mieć dziecko Violetta!Nie zaprzeczysz, że nic do mnie nie czujesz.Nie wierzę w to.Nie po tym co się stało.Gdybyś mnie nie kochała nie pocałowałabyś mnie, nie przespałabyś się ze mną do cholery!
-Nie rozumiesz, że to dla mnie ciężkie?!Nie ma już dziecka, Diego też już nie ma!
-Zostań-powiedział błagalnym tonem.-Nie poradzę sobie bez ciebie.
-Radziłeś sobie do tej pory.Teraz też sobie poradzisz-powiedziała i zawróciła, aby ruszyć do samochodu.Szatyn gwałtownie złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.Zanim szatynka zdołała się odsunąć delikatnie pocałował ją.Zaskoczona dziewczyna nie sprzeciwiła się.Pogłębiła ten ostatni pocałunek.
-Nie odchodź-powiedział kiedy oderwali się od siebie.
-Nie mogę Leon.Żegnaj-powiedziała po czym ruszyła do samochodu.Szatyn patrzył jak największa miłość jego życia właśnie wyjeżdża.Kto wie może już na zawsze?________________________________________________________________________________
Witajcie Moje kochane Misie ^^
Oto rozdział szesnasty :)
Jak widzicie Leonetta jeszcze się nie zeszła.
I cóż za zaskoczenie: Diego nie żyje!
Aaaa! :D
Kurde, polubiłam go teraz w Violettcie i trudno mi pisać o nim takie rzeczy :(
No, ale cóż...
Następny rozdział pojawi się na blogu...
No właśnie na, którym blogu?
Do wyboru macie 2 blogi: You are like a drug for Me <3 i Shut Up And Love Me <3
Piszcie w komentarzach :D
Życzę miłego czytania! ^^
Pozdrawiam <3
Tini Blanco <3



















6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Kurcze, napisalam komentarz na pol strony i oczywiscie mi usunelo -.- wroce jutro, dzisiaj tylko napisze ze jak zwykle doskonaly :)))

      Usuń
    2. Wybacz, że dopiero dzisiaj, nie miałam dostępu do internetu wcześniej ;( ROZDZIAŁ BOSKI!!! jeśli mam mówić szczerze, to myślałam, że robisz to specjanie, że chcesz, byśmy myśleli, że diego nie żyje. Tak szczerze to nadal podejrzewam, że to podpucha ;D no wiesz, ona nie widziała ciała, a sam Diego nie miał powodu by się zabić. Mógłby wrócić i zrobić rozrubę, jak zwykle. A jeśli zrobiłaś to na poważnie, to tak szczerze szkoda ;( liczyłam na jakąś akcje Leon vs Diego (najlepiej z bronią, żeby Leoś trafił do szpitala) XD wiem, już się i tak nacierpieli, ale taka akcja... No wiesz, Leon próbowałby się zemścić za to wszystko co nasz "kochany" Diegito zrobił z Violą, za oboje dzieci, które straciła i za te wszystkie lata rozłąki... Ale to twoja opowieść i to jest w niej piękne, że nigdy nie mogę odgadnąć co się stanie w następnym rozdziale. Wszysko co napisałam, nie zmienia faktu, że to mój ulubiony blog i będzie nim na wieki) Jak zwykle, szacuneczek, a co do następnego rozdziału, to ja chcę tutaj (a skoro wiem że to niemożliwe to wybieram You are like a drug for me) Wspaniała opowieść, mówię poraz setny i będę to powtarzać. Uwielbiam, i czekam na następny rozdział (szkoda, że nie tu ;()

      Usuń
    3. Zosiu moja kochana czy możesz nie zdradzać szczegółów tego opowiadania? ^^

      Usuń
    4. Aaaaaa!!!!! XD WIEDZIAŁAM!!!!! Czulam ze to sie tak nie moze skonczyc!! Pisz, pisz, teraz to ja co pol godziny bede slrawdzac czy jest rozdzial :) czekam, czekam na nastepny, nawet nie wiesz jak bardzo XD

      Usuń
  2. Polubiłam Diego w Violetcie :D
    Ale dobrze, że tu umarł, tylko nie rozumiem, czm nie wyjawiła im prawdy :/
    Ale musi być akcja :D
    Boski :*
    Czekam na Leonettę :>
    Biedny Leoś :c
    Jedź za nią!
    Czekam!

    OdpowiedzUsuń

Example 3