Dedykacja dla Martynki ^^
Nowej (mam nadzieję) stałej czytelniczki mojego bloga ^^
Dziękuję, że jesteś Martynko <3______________________________________________________________________________
-No więc, muszę wam o czymś powiedzieć-wyznała Violetta kiedy wszystkie siedziały w małej kawiarence na rogu.
-Mamy się bać?-zapytała Ludmiła.
-Nie,to nic strasznego-uspokoiła ją Francesca.
-A ty skąd wiesz?Vilu ci już mówiła?-zapytała ją Camila.
-Można tak powiedzieć-wyjaśniła Włoszka.
-Jak to można tak powiedzieć?-zapytała zdezorientowana blondynka.
-Halo.Vilu miała nam coś powiedzieć, więc czy możecie się na chwilę przymknąć i dać jej dojść do słowa?-przerwała im zdenerwowana Naty.
-Dobrze Naty, nie denerwuj się tak-powiedziała zaskoczona zachowaniem przyjaciółki Ludmiła.
-Przepraszam, to przez Maxiego.Pokłóciliśmy się wczoraj-wyznała Naty.
-Co się stało Naty?-zapytała zaniepokojona Vilu.
-Chodzi o jego rodziców.Mieliśmy na jutro plany, w końcu jutro są walentynki.Nagle jego rodzice zadzwonili i zaprosili nas na kolację.Maxi oczywiście powiedział, że nie mamy żadnych planów na ten dzień i jutrzejszy dzień zakochanych spędzimy z jego rodzicami-wytłumaczyła.
-Co za idiota!-oburzyła się Ludmiła.
-Faceci, kto ich zrozumie...-dodała Camila.
-Może porozmawiaj z nim jeszcze raz na spokojnie?-zaproponowała Francesca.
-Fran ma rację Naty.Jestem pewna, że jak powiesz mu, że chciałaś ten dzień spędzić tylko z nim to zrozumie to-powiedziała Violetta.
-Macie rację, muszę z nim porozmawiać-oznajmiła Naty.-No, ale w końcu nie o mnie miałyśmy tutaj rozmawiać.Vilu, o czym chciałaś nam powiedzieć?
-Yyy no więc...ja chciałam wam powiedzieć, że ja i...
-Violetta wyduś to z siebie-pospieszyła ją Ludmiła.
-No więc ja i Leon...jesteśmy razem-zakończyła.Ze zdenerwowania zamknęła oczy i czekała na reakcję jej przyjaciółek.
-No nareszcie!-wykrzyknęły wszystkie.
-Myślałam, że już się nigdy nie zejdziecie-powiedziała Naty.
-A ja tam wiedziałam, że kiedyś to nastąpi-dodała Camila.
-Mogę spać spokojnie-powiedziała Lu po czym podniosła rękę do góry.-Poprosimy pięć razy Martini-powiedziała do kelnera, który przechodził obok ich stolika.Przyjaciółki zmroziły ją wzrokiem.
-No co przecież musimy to jakoś uczcić-wytłumaczyła.W odpowiedzi usłyszała tylko głośny śmiech dziewczyn.
-Violetta wyduś to z siebie-pospieszyła ją Ludmiła.
-No więc ja i Leon...jesteśmy razem-zakończyła.Ze zdenerwowania zamknęła oczy i czekała na reakcję jej przyjaciółek.
-No nareszcie!-wykrzyknęły wszystkie.
-Myślałam, że już się nigdy nie zejdziecie-powiedziała Naty.
-A ja tam wiedziałam, że kiedyś to nastąpi-dodała Camila.
-Mogę spać spokojnie-powiedziała Lu po czym podniosła rękę do góry.-Poprosimy pięć razy Martini-powiedziała do kelnera, który przechodził obok ich stolika.Przyjaciółki zmroziły ją wzrokiem.
-No co przecież musimy to jakoś uczcić-wytłumaczyła.W odpowiedzi usłyszała tylko głośny śmiech dziewczyn.
-Nie wiecie o co mu może chodzić?-zapytał szeptem Maxi kiedy siedzieli na kanapie w domu Verdasa.
-No właśnie o co mu chodzi?Jest taki tajemniczy?-dodał Andres.
-A ja chyba wiem o co chodzi-roześmiał się Federico.
-O co?-zapytał Broduey.
-Zastanówcie się.Kiedy ostatnio Leon był tak szczęśliwy?-zadał im pytanie.
-No wtedy jak spotykał się z...czekaj czekaj.To nie może być prawda.On i ona znowu razem?-Maxi, aż wstał z zaskoczenia.
-Kto znowu razem?-zapytał Broduey, który kompletnie nic nie rozumiał z rozmowy przyjaciół.
-Broduey przecież to banalne-zakpił z niego Andres.-Leon i Angela znowu się spotykają-powiedział.
-Andres,oni się nigdy nie byli razem-skracił go Maxi.
-Nie?To w takim razie kto znowu jest razem?-zapytał zdezorientowany.
-Nie wierzę,że nadal się nie domyśliłeś!-zdenerwował się Maxi.
-No, bo nie rozumiem kto znowu jest ra
-Violetta i Leon!Violetta i Leon znowu są razem!-przerwał im Federico, który miał już dosyć bezsensownej dyskusji przyjaciół.
-No wiecie co?To ja zapraszam was do mojego domu w celu oznajmienia wam czegoś ważnego, a wy już o tym wiecie-powiedział zrezygnowany szatyn wchodząc do salonu.
-Gratuluje stary!-powiedział Federico przytulając go.
-Ja wiedziałem, że wy będziecie razem!-dodał Maxi również obejmując zielonookiego.
-Czekaj, ty nigdy nie byłeś z Angelą?-zapytał Andres.W odpowiedzi usłyszał tylko głośne "Andres".
-Nie mam pojęcia, co mogę mu dać na walentynki-powiedziała zmartwiona Violetta kiedy wyszły z kolejnego sklepu, w którym nie znalazły nic sensownego.
-Spokojnie Vilu, mamy cały dzień.Na pewno coś znajdziemy-uspokoiła ją Francesca.
-Może usiądziemy i spiszemy, co Leon lubi?-zaproponowała Camila.
-Camila nie bądź dziecinna-skarciła ją Ludmiła.-Nie potrzebujemy takiej listy, bo chyba wiadomo, co Leon lubi najbardziej-zaśmiała się blondynka.
-Co?-zapytały.
-Błagam was, nie osłabiajcie mnie!Przecież chyba wiadomo, że Leon najbardziej lubi Violettę.
-On ją kocha-zaczęła sprzeczać się z nią Camila.
-No właśnie, a skoro kocha to chyba lubi ją najbardziej tak?
-Okej, masz rację-zgodziła się z nią rudowłosa.
-Vilu kup mu coś czym będziecie mogli cieszyć się razem-zaproponowała Francesca.
-Wiem!-krzyknęła Naty.-Jutro jest mecz, na który możecie iść razem.W końcu Leon lubi piłkę nożną-wyjaśniła dziewczyna.
-Świetny pomysł!Ostatnio słyszałam jak chłopaki gadali o tym, że w walentynki jest mecz i chcą go obejrzeć-dodała Fran.
-Skąd ja teraz wezmę bilety?-zapytała Violetta.-Przecież mecz jest już jutro.
-Niczym się nie martw, ja załatwię bilety-oznajmiła blondynka.
-Jak?-zapytała Camila.
-Moja koleżanka z pracy ma chłopaka,który jest przyjacielem faceta,który ma przyjaciela,którego szwagierka jest żoną jednego z piłkarzy Barcelony-wyjaśniła Ludmiła.
-Jesteś pewna, że niczego nie poplątałaś?-zaśmiała się Naty.
-Tak, jestem pewna-odpowiedziała stanowczo.-Chyba-dodała mniej pewnie.
-Dziękuję Lu!-rzuciła się jej na szyję szatynka.
-Ah, wiecie, ma się to coś-roześmiała się głośno blondynka.
1 dzień później
-We are the champions my friend!-zaśpiewał głośno szatyn kiedy przekroczyli próg mieszkania.Jego ukochana drużyna wygrała mecz 3:0.Szatynka zaśmiała się głośno po czym dołączyła do niego.
Nie wiedziała, że piłka może być tak ciekawa.Nigdy specjalnie nie przepadała za tym sportem.
-Dziękuję Vilu-powiedział po czym delikatnie pocałował szatynkę w usta.Dziewczyna ruszyła do łazienki w celu zmycia z policzków barw Barcelony.Usłyszała trzask drzwi.Zdziwiło ją to, ponieważ Leon nie planował nigdzie wychodzić.
-Vilu!-krzyknęła Włoszka po czym przytuliła szatynkę.
-Fran, co ty tutaj robisz?-zapytała zdziwiona.
-Chodź ze mną na spacer.Musimy pogadać-powiedziała poważnym tonem.
-Ale Leon, my mieliśmy iść na kolację i
-Na kolację idziemy za jakieś dwie godziny.Idź Vilu-powiedział.
-No widzisz, Leon nie ma nic przeciwko.To co?Idziesz?-zapytała Fran.
-Tak.chodźmy-zgodziła się.-Wrócę niedługo kochanie-powiedziała do szatyna.
-Kocham cię-powiedział po czym czule pocałował ją w usta.
-Ja ciebie też-uśmiechnęła się do niego i ruszyła za Francescą.
-Więc, o czym chciałaś porozmawiać?-zapytała Włoszkę kiedy były już w parku.
-Nie czujesz czasem jakby to wszystko mijało zbyt szybko?Ten upływający czas, na który nie mamy najmniejszego wpływu...to wszystko mnie przytłacza.
-Fran?Poważnie?Wyciągnęłaś mnie z domu w walentynki-podkreśliła to słowo.-Żeby rozmawiać o upływającym czasie?-zaśmiała się brązowooka.
-Yyy...no tak, w zasadzie to tak-wydukała.-No, bo wiesz jakoś nie umiem się w tym odnaleźć.
-Fran jesteś psychologiem.Kto jak nie ty ma się w tym odnaleźć?
-No i właśnie to jest dziwne.Ja sama sobie nie umiem pomóc, więc co będzie z moimi pacjentami?Kto im pomoże jak ja już nie będę w stanie tego zrobić?
-Po pierwsze, na razie jesteś w stanie im pomóc, a po drugie, to jeśli ty już nie będziesz mogła to znajdą się inni psycholodzy tak?-wytłumaczyła jej szatynka.
-No tak, ale kto wtedy pomoże mnie?-zapytała bezsilna.
-My-odpowiedziała stanowczo dziewczyna.-Musisz w siebie uwierzyć Fran-dodała.
-Wiesz, pierwszy raz zwątpiłam w siebie kiedy próbowałam pomóc Leonowi...nie wyszło to najlepiej-wyznała.
-Leonowi?-zapytała zdziwiona.
-Tak.Kiedy wyjechałaś on, on się załamał i nie dało się do niego dotrzeć.Nie mógł zrozumieć dlaczego go zostawiłaś.On myślał, że ty naprawdę go kochasz-wyjaśniła.
-Bo go kocham!
-Więc dlaczego wtedy wyjechałaś?
-Francesca muszę ci o czymś powiedzieć-zaczęła brązowooka.
-Tak?
-To nie było tak,że
-Przepraszam Vilu, ale dokończysz to innym razem.Teraz podążaj za wskazówkami-powiedziała wskazując na białą kartkę na środku wąskiej uliczki, po której spacerowali ludzie.-Życzę miłego wieczoru-zaśmiała się po czym pocałowała przyjaciółkę w polik i odeszła.Szatynka zaśmiała się tylko i pokręciła głową z dezaprobatą.A więc to sprawka Leona, mojego kochanego Leona-pomyślała.Zatrzymała się kiedy zobaczyła dwie uliczki.Nie wiedziała, którą wybrać.Spojrzała na pierwszą, owszem była na niej kartka, jednak strzałka była skreślona.Spojrzała na drugą,na której też była strzałka, która była nieskreślona.Postanowiła, iż pójdzie za tą nieskreśloną strzałką.Na końcu uliczki stał samochód z nalepką "Zapraszam-L". Pospiesznie usiadła z tyłu.Czekała z niecierpliwością, aż jej ukochany wyłoni się zza siedzenia kierowcy.W zamian usłyszała tylko:
-Cześć kochanie.Tęskniłaś?
_______________________________________________________________________________
...
Więc, rozdział jest już ^^
Nic nie zdradzam,nic nie mówię...
Wybaczcie za wszelkie błędy ortograficzne i interpunkcyjne ^^
Pozdrawiam <3
Tini Blanco<3
1 dzień później
-We are the champions my friend!-zaśpiewał głośno szatyn kiedy przekroczyli próg mieszkania.Jego ukochana drużyna wygrała mecz 3:0.Szatynka zaśmiała się głośno po czym dołączyła do niego.
Nie wiedziała, że piłka może być tak ciekawa.Nigdy specjalnie nie przepadała za tym sportem.
-Dziękuję Vilu-powiedział po czym delikatnie pocałował szatynkę w usta.Dziewczyna ruszyła do łazienki w celu zmycia z policzków barw Barcelony.Usłyszała trzask drzwi.Zdziwiło ją to, ponieważ Leon nie planował nigdzie wychodzić.
-Vilu!-krzyknęła Włoszka po czym przytuliła szatynkę.
-Fran, co ty tutaj robisz?-zapytała zdziwiona.
-Chodź ze mną na spacer.Musimy pogadać-powiedziała poważnym tonem.
-Ale Leon, my mieliśmy iść na kolację i
-Na kolację idziemy za jakieś dwie godziny.Idź Vilu-powiedział.
-No widzisz, Leon nie ma nic przeciwko.To co?Idziesz?-zapytała Fran.
-Tak.chodźmy-zgodziła się.-Wrócę niedługo kochanie-powiedziała do szatyna.
-Kocham cię-powiedział po czym czule pocałował ją w usta.
-Ja ciebie też-uśmiechnęła się do niego i ruszyła za Francescą.
-Więc, o czym chciałaś porozmawiać?-zapytała Włoszkę kiedy były już w parku.
-Nie czujesz czasem jakby to wszystko mijało zbyt szybko?Ten upływający czas, na który nie mamy najmniejszego wpływu...to wszystko mnie przytłacza.
-Fran?Poważnie?Wyciągnęłaś mnie z domu w walentynki-podkreśliła to słowo.-Żeby rozmawiać o upływającym czasie?-zaśmiała się brązowooka.
-Yyy...no tak, w zasadzie to tak-wydukała.-No, bo wiesz jakoś nie umiem się w tym odnaleźć.
-Fran jesteś psychologiem.Kto jak nie ty ma się w tym odnaleźć?
-No i właśnie to jest dziwne.Ja sama sobie nie umiem pomóc, więc co będzie z moimi pacjentami?Kto im pomoże jak ja już nie będę w stanie tego zrobić?
-Po pierwsze, na razie jesteś w stanie im pomóc, a po drugie, to jeśli ty już nie będziesz mogła to znajdą się inni psycholodzy tak?-wytłumaczyła jej szatynka.
-No tak, ale kto wtedy pomoże mnie?-zapytała bezsilna.
-My-odpowiedziała stanowczo dziewczyna.-Musisz w siebie uwierzyć Fran-dodała.
-Wiesz, pierwszy raz zwątpiłam w siebie kiedy próbowałam pomóc Leonowi...nie wyszło to najlepiej-wyznała.
-Leonowi?-zapytała zdziwiona.
-Tak.Kiedy wyjechałaś on, on się załamał i nie dało się do niego dotrzeć.Nie mógł zrozumieć dlaczego go zostawiłaś.On myślał, że ty naprawdę go kochasz-wyjaśniła.
-Bo go kocham!
-Więc dlaczego wtedy wyjechałaś?
-Francesca muszę ci o czymś powiedzieć-zaczęła brązowooka.
-Tak?
-To nie było tak,że
-Przepraszam Vilu, ale dokończysz to innym razem.Teraz podążaj za wskazówkami-powiedziała wskazując na białą kartkę na środku wąskiej uliczki, po której spacerowali ludzie.-Życzę miłego wieczoru-zaśmiała się po czym pocałowała przyjaciółkę w polik i odeszła.Szatynka zaśmiała się tylko i pokręciła głową z dezaprobatą.A więc to sprawka Leona, mojego kochanego Leona-pomyślała.Zatrzymała się kiedy zobaczyła dwie uliczki.Nie wiedziała, którą wybrać.Spojrzała na pierwszą, owszem była na niej kartka, jednak strzałka była skreślona.Spojrzała na drugą,na której też była strzałka, która była nieskreślona.Postanowiła, iż pójdzie za tą nieskreśloną strzałką.Na końcu uliczki stał samochód z nalepką "Zapraszam-L". Pospiesznie usiadła z tyłu.Czekała z niecierpliwością, aż jej ukochany wyłoni się zza siedzenia kierowcy.W zamian usłyszała tylko:
-Cześć kochanie.Tęskniłaś?
_______________________________________________________________________________
...
Więc, rozdział jest już ^^
Nic nie zdradzam,nic nie mówię...
Wybaczcie za wszelkie błędy ortograficzne i interpunkcyjne ^^
Pozdrawiam <3
Tini Blanco<3
Czy to nie Diego?! O.o
OdpowiedzUsuńBoże...
Boje sie ;-;
Boski rozdział
Ale czemu tak długo :(??
Czekam na nexta
Mam nadzieje ze będzie szybko
DIEGO!!! A już myślałam, że będziesz przeciągać akcje w nieskończoność. No nareszcie!Teraz ją gdzieś wywiezie albo zamknie, a Leon co? Będzie jej szukał, znajdzie da po mordzie Diego, ale dostanie z broni i trafi do szpitala ^^ Ta moja wyobraźnia... wiem, masz swoją koncepcję, ale przyznaj, to by było fajne ;D Czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńDiego? Co? Jak? Gdzie? Nie... Ale przecież on nie? Nieważne... Może jestem dziwna, ale cieszę się z powrotu (chyba?) Diego. Uwielbiam takie momenty ;) W twoim opowiadaniu Leon jest taki kochany i ogólnie taki... Cudowny! Viola musi powiedzieć Lajonowi prawdę!
OdpowiedzUsuńCo do zadydykowania mi rozdziału to... Bardzo, bardzo Ci dziękuję. Moja reakcja była genialna :) " Martyna? Jaka Martynka? To ja? Nie..."
Pozdrawiam Cię Serdecznie!
Wrócę jutro (pod inną nazwą xD) ^^
OdpowiedzUsuńWracam!
UsuńPóźniej, niż obiecywałam, ale jestem ^^
Odkryłam ostatnio tego bloga i mówię ci, jest świetny!
Co do rozdziału...
DIEGO?! No chyba nie... Nie... Ale on przecież... Jak? Co? Gdzie? Kiedy? DLACZEGO?!
Rozdział cudny :*
Witam:*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Cudeńko. Sorry że tak krótko ale bark czasu. Rozumiesz.
Życzę weny:*
I zapraszam do mnie - http://violetta-nasza-magiczna.blogspot.com/
Pozdrawiam Sandra<33
Witam (jak zawsze oficjalnie). Zostałaś u mnie po raz drugi nominowana do LBA! http://leonetta-ti-credo.blogspot.com/2015/06/2-liebster-blog-award.html?m=1 Nie obrazisz się?
OdpowiedzUsuńDawna Snow White (tak, zmieniłam nazwę).
Obrażę?Nigdy w życiu!Jestem wręcz zaszczycona, że zostałam przez Ciebie nominowana.Bardzo Ci dziękuję Martynko <3
UsuńPozdrawiam! <3
Tini Blanco <3