niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział XII

2 tygodnie później.
-Nie wiem-powiedział oderwany od rzeczywistości szatyn.
-A może polecimy na planetę marsjanków?-zapytał Federico.
-Może
-Leon, ziemia do ciebie!-krzyknął Federico prosto do jego ucha.
-Porąbało cię?!Nie musisz tak krzyczeć, przecież cię słyszę-oznajmił mu szatyn.Federico zacisnął mocniej pięści.
-Nie Leon, właśnie chodzi o to, że ty mnie nie słyszysz.Ty w ogóle mnie nie słuchasz.
-No właśnie, więc dlaczego ona nie odbiera ode mnie telefonów?!
-Co?-zapytał zdezorientowany Fede.
-Nie, nic.To już nie ważne-powiedział Leon.-Przepraszam, ale po prostu ja...nie wiem co robić.
-O co chodzi?
-Nic.
-Ta, już widzę to nic.
-Spadam na zajęcia.Nara-powiedział Leon i wyszedł.Federico nie rozumiał dlaczego szatyn nie chciał mu powiedzieć o tym co go martwi.Zawsze mówił mu wszystko.Fede był pewien, że chodzi o zaręczyny Violetty.Strasznie martwił się o niego.Gdy Violetta wyjechała zamknął się w sobie.Nie wychodził z domu, z nikim nie rozmawiał.Bał się, że to wszystko znowu może się powtórzyć.

-Wyjeżdżam na dwa tygodnie-powiedział wchodząc do sypialni z walizką.
-Gdzie?
-Nie twoja sprawa-powiedział oschle Diego.-Wracam za dwa tygodnie.Jeżeli dowiem się, że coś się tu działo to nie ręczę za siebie szmato!Zrozumiałaś?!
-Ttak-powiedziała jąkając się.Po 15 minutach nie było go już.Violetta nareszcie mogła odetchnąć.
Nie chciała tych zaręczyn.Dzień wcześniej Diego powiedział jej, że jeżeli się nie zgodzi to on zrobi krzywdę Leonowi.Musiała się zgodzić.Leon cały czas do niej dzwonił.Ich pocałunek, to była najpiękniejsza rzecz jak przytrafiła się jej od pięciu lat.Co ma mu powiedzieć?Że to była chwila słabości?Że to nigdy nie powinno się wydarzyć?Że to było bez znaczenia?!Przecież to bzdura.Musi coś wymyślić.W końcu niedługo zobaczy się z nim w studio.

-O co chodzi Fran?-zapytał Leon słysząc głos włoszki w telefonie.
-Mógłbyś się zająć Phil'em i Gabe'em?Jedziemy z Marco na trzy dni do mojej mamy do Włoch.Nie chcemy ich ciągnąć tak daleko.
-Spokojnie zajmę się nimi-powiedział ze spokojem w głosie Leon.
-Dziękuję Leon.Wyjeżdżamy dziś wieczorem więc możesz przyjść o 20:00?
-Tak.
-Do zobaczenia-powiedziała Francesca.
-Papa. Włoszka odetchnęła.Bała się, że Leon się nie zgodzi.Chociaż teraz nie wie czemu wątpiła w niego.Przecież zawsze mogła na nim polegać.Postanowiła o tym nie myśleć i wróciła do pakowania się.Punktualnie o dwudziestej zadzwonił dzwonek do drzwi.
-To do mnie-powiedzieli równocześnie Francesca i Marco.
-Jak to?-zapytała go Fran.
-No Violetta zajmie się Phil'em i Gabe'em.
-Nie, to Leon się nimi zajmie.
-Za późno.Dzwoniłem do niej już.
-Ja do niego też.
-Ups.Włoszka zaśmiała się.
-Może się zgodzą-powiedziała z nadzieję w głosie.Za drzwiami znajdowała się Violetta.Można się było tego domyślić, bo Leon nie należał do najpunktualniejszych osób.
-Vilu!-dziewczyna przytuliła ją.
-Jest taka sprawa, bo-zaczął Marco jednak przerwał mu dzwonek do drzwi.
-Leon-krzyknęła z radości włoszka.
-Hej Fran-powiedział uśmiechnięty kiedy przytulał Francescę jednak uśmiech zszedł mu z twarzy, gdy zobaczył Violettę.
-Hej-powiedział do niej po chwili.
-Hej-odpowiedziała.
-Chodzi o to, że Fran nie wiedziała, że ja dzwonię do Violetty i zadzwoniła do ciebie Leon,a ja nie wiedziałem, że moja kochana żona dzwoni do Leona i zadzwoniłem do ciebie Vilu więc...Chyba nie macie nic przeciwko razem się nimi zaopiekować?-zapytał z nadzieją w głosie Marco.
-Nie, spokojnie wszystkim się zajmiemy-powiedziała Violetta.
-Tak, poradzimy sobie-dodał Leon uspokajając państwa Tavelli.
-Już się bałam-powiedziała Fran.
-To my będziemy już wychodzić-powiedział Marco podając Francesce płaszcz.
-Bawcie się dobrze-powiedziała Violetta żegnając się z nimi.Zabrali walizki i wyszli z domu.Violetta usiadła obok Leona na kanapie.Szatyn oglądał jakiś horror.No tak, w końcu on nigdy nie przepadał za komediami romantycznymi.Uważał, że to wszystko takie przereklamowane i łatwo przewidywalne.Nagle usłyszeli płacz dziecka.Oboje zerwali się z kanapy.
-Ja pójdę-powiedziała Violetta.
-Nie, ja pójdę.
-Zaufaj mi-powiedziała
-Okej-powiedział uśmiechając się do niej.Szatynka odwzajemniła uśmiech i ruszyła do pokoju dzieci Francesci i Marco.Zapłakany Gabe nie chciał jednak przestać płakać.Dziewczyna przytulała go,kołysała jednak na nic.Szatyn wszedł do pokoju i wziął Gabe'a od dziewczyny.Dziecko natychmiast przestało płakać.
-Jak ty to robisz?-zapytała go roześmiana Violetta.
-Mam swoje sposoby-powiedział i uśmiechnął się do niej.Po chwili Gabe zasnął.Szatyn delikatnie włożył go do łóżeczka.Oboje wyszli z pokoju.
-Nie jesteś głodna?-zapytał nagle Leon.
-Trochę-odpowiedziała.
-W takim razie ja zrobię kolację.
-Pomóc ci?
-Żartujesz sobie ze mnie?.Mistrz kuchni nie potrzebuje pomocy-zaśmiał się i ruszył do kuchni.


Po skończonej kolacji obydwoje usiedli na kanapie.
-Możemy porozmawiać?-zapytała go.Szatyn wyłączył telewizor i oczekiwał, aż zacznie mówić.
-Leon, chodzi o ten pocałunek-powiedziała.
-Nie, ja wiem co chcesz mi powiedzieć.Chcesz mi powiedzieć, że to była chwila słabości, że to nic nie znaczyło,że-chciał dokończyć jednak ona przerwała mu pocałunkiem.Chłopak choć zaskoczony oddał pocałunek.
-Przepraszam Leon...ja znowu to robię-powiedziała i chciała odejść jednak on pociągnął ją za rękę i przyciągnął do siebie tak, że wylądowała na nim okrakiem.Leon pocałował ją namiętnie.Szatynka pogłębiła pocałunek.Chłopak zaczął jeździć rękami po plecach dziewczyny.Ona zaczęła rozpinać jego koszulę nadal nie przerywając pocałunku.Po chwili dziewczyna wstała i wzięła go za rękę.Ruszyli do sypialni, gdzie domyślacie się co się wydarzyło.


Promienie słońca obudziły dziewczynę.Nie mogła się ruszyć, ponieważ ręce szatyna otulały ją.
Przypomniała sobie, co stało się tamtego wieczoru.Wiedziała, że naraża siebie i jego na niebezpieczeństwo jednak kiedy on przyciągnął ją do siebie nie myślała o niczym innym, tylko o tym, że go pragnie.Tamta noc była cudowna.Był taki delikatny dla niej.Delikatnie uniosła ręce szatyna i odwróciła się do niego.On nadal spał, jego ręce znów otuliły ją.Wyglądał tak słodko.Jego poczochrane włosy sprawiały,że wyglądał jeszcze bardziej seksownie.Wtuliła się w niego i wtedy on otworzył swoje piękne, zielone oczy.Ona uniosła głowę wyżej, na wysokość jego głowy i musnęła jego usta.
-Hej-powiedział po chwili do niej uśmiechając się.
-Hej-odpowiedziała znów całując go.Gdy chciała wstać on mocno przytulił ją jakby już nigdy nie chciał jej wypuścić.
-Pójdę sprawdzić co z Philem i Gabe'm-wyjaśniła.Szatyn podniósł ręce i niechętnie pozwolił jej wstać.Otulona kołdrą zaczęła szukać swoich ubrań.Gdy nareszcie je znalazła, poszła do łazienki, aby wziąć prysznic i ubrać się.Chłopak założył na siebie ubrania i ruszył do pokoju dzieci państwa Tavelli.Te słodko spały.Gdy wszedł do kuchni ona już tam była.Na stole znajdowały się dwie małe miseczki.
-Śpią?-zapytała Violetta wciągając plastikowe łyżeczki.Leon lekko przytaknął.
-Mogę ich obudzić, zjedzą coś, a potem może pójdziemy z nimi na spacer?
-Okej-powiedziała.Zachowywali się dziwnie.Oboje nie wiedzieli co zrobić w takiej sytuacji.Violetta zdradziła Diego.Jednak ona nie postrzegała tego tak jak Leon.Nie miała wyrzutów sumienia i gdyby mogła, zrobiłaby to ponownie.
___________________________________________________________________________________
Tak prezentuje się rozdział numer XII.
Krótki wiem ;D
Ale ostatnio mam strasznie dużo nauki.
Sprawdziany próbne itp. więc rozdziały będą pojawiać się rzadziej ;(
Ale nie martwcie się, dam radę ;D
Pozdrawiam! <3
Tini Blanco<3



1 komentarz:

  1. Ale cudeńko *-*
    Ja pop prostu ubóstwiam tę historię ♥
    Chciałabym, żeby Leon dowiedział się CAŁEJ prawdy, ale wiem, że szybko się to nie stanie ;/
    Mimo to - rozdział wspaniały ♥
    Fran i Marco tacy zgrani ^^
    Leonetta spędziła razem noc <3
    Ciekawe co teraz będzie? ^^
    Czekam na nexcika *,*
    Buziaki ;*
    Katarina ♥

    OdpowiedzUsuń

Example 3